Zakopane, Zakopane…

W zupełnie nieturystycznym sezonie, bo w listopadzie (18-23), mekka narciarzy i miłośników gór, jak się okazuje jest też bardzo atrakcyjna. Fakt, pogoda dopisała znakomicie. Przekonała się o tym ponad pięćdziesięcio osobowa grupa członków KGW z Bożkowa wraz z organizacjami współpracującymi oraz grupa słuchaczy Noworudzkiego UTW wraz z mieszkańcami miasta i gminy Nowa Ruda. A był to wyjazd o charakterze nie tylko integracyjnym ale również szkoleniowym i turystycznym. No tak naprawdę to „nie było kiedy załadować”. Jadąc do Zakopanego zatrzymaliśmy się na chwilę w klimatycznym Krakowie. Czasu za wiele nie było, ale z przyjemnością słuchaliśmy opowieści naszej przewodniczki Pani Doroty. Oczywiście o Wawelu i królach, o Kaplicy Zygmuntowskiej i wiele mówiącej symbolice tego, co zostało umieszczone na nagrobkach władców, o sukiennicach, kościele Mariackim, uniwersytecie, witrażach Wyspiańskiego… Do „Zakopca” – naszego ośrodka na Jaszczurówce dojechaliśmy na późną kolację. Jeszcze starczyło sił, aby obejrzeć przyrodniczy film o Tatrzańskim Parku Narodowym. Piękne zdjęcia przykuły uwagę nawet tych bardziej zmęczonych. Na dobry początek dnia – oprócz śniadania oczywiście, korzystaliśmy z bazy zabiegów rehabilitacyjnych, bo potem zagospodarowane były i przedpołudnia i popołudnia i wieczory. Odwiedziliśmy Centrum Edukacji Przyrodniczej z ciekawymi wystawami i … pobytem w śnieżnej zaspie (efekty specjalne), obejrzeliśmy skocznię narciarską na Wielkiej Krokwi i kto tylko miał ochotę, to na nią wjechał. A że na krzesełkach trochę wiało, to grzaniec w knajpkach pod skocznią cieszył się powodzeniem. Zmierzch ma swoje uroki, a kościółki o tej porze dnia też. Mieliśmy okazję uczestniczyć w takiej właśnie urokliwej mszy w małym kościółku, a właściwie Kaplicy Najświętszego Serca Pana Jezusa na Jaszczurówce. Niewielka świątynia zaprojektowana przez Stanisława Witkiewicza powstała na początku XX wieku. Oczywiście cała drewniana z ołtarzem przypominającym góralską chatę, z wnętrzem zdobionym witrażami projektowanymi też przez Witkiewicza. Oświetlona ciepłym światłem pozostawiła niezapomniane wrażenie. A pięknych, drewnianych kościołów odwiedziliśmy więcej – choćby drewniana willa z kaplicą Matki Bożej Jasnogórskiej oraz kościół pod tym samym wezwaniem, piękny, wykonany z wielu gatunków drewna z przepiękną rozetą w ołtarzu – na Bachledówce, czy sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Przy bardzo sprzyjającej pogodzie spacerkiem poszliśmy na Antałówkę aby podziwiać Tatry. Leciutko pobielone śniegiem szczyty zdawały się majestatycznie przyglądać wszystkiemu, co leży u ich stóp. Zmęczeni dłuższym spacerem odpoczęliśmy w wodach termalnych w Chochołowie, by wieczorem wspólnie pośpiewać. Wieczorami popisywały się grupy taneczne (z Bierkowic i NUTW), śpiewające (NUTW) i przygrywała kapela góralska. Przy spacerach nie ominęliśmy cmentarza na Pęksowym Brzyzku ani Krupówek. No i było trochę nauki. No bo jak tu nie spróbować malowania na szkle, albo nie usłyszeć „z pierwszej ręki” – od Gaździny Kasi, jak się wyrabia pyszne oscypki, bundz albo bryndzę, które degustowaliśmy. Albo jak przyrządzić żurawinę, aby tym wszystkim pysznościom jeszcze dodać smaku. Dni minęły szybko i trzeba było wracać. Na pożegnanie zajrzeliśmy do pięknego pałacu Hochbergów w Pszczynie. W neobarokowej budowli, mimo wojny, zachowało się do dzisiaj oryginalne wyposażenie w postaci mebli i elementów dekoracyjnych. Pszczyński pałac jest jednym z najcenniejszych zabytków w Polsce. Pełni wrażeń i w doskonałych humorach, których nie brakowało przez cały pobyt, umawialiśmy się już na następny wyjazd w przyszłym roku. A więc do zobaczenia za rok!

Noworudzki UTW
fot. A.Szczepan, J.Redlicki Anna Szczepan

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *