Szkoła w Woliborzu – co dalej?

Powraca jak bumerang temat Szkoły Podstawowej w Woliborzu. Nieco ponad rok temu w sali wiejskiej w Woliborzu odbyło się spotkanie władz gminy oraz szkoły prowadzonej przez Fundację Wspierania Aktywności Lokalnej „Fala” z mieszkańcami Woliborza. Pisaliśmy o tym w 363 numerze „Noworudzianina”

Jak dowiedzieliśmy się od Adrianny Mierzejewskiej, wójt gminy Nowa Ruda, już w bieżącym roku miało miejsce podobne spotkanie. Ponownie rodzice wyrażali niepokój, że gmina chce zabrać fundacji obiekt i zorganizować w nim szkołę publiczną. Wójt Mierzejewska po raz kolejny dementowała te plotki, powołując się na robioną rok temu ankietę wśród mieszkańców Woliborza, która ostatecznie pokazała, że większość (w tym rodzice dzieci z owej szkoły), nie chcą tych zmian, głosując za tym, aby to fundacja nadal prowadziła tę placówkę edukacyjną.
Podczas spotkania poruszony został również temat remontów. Faktem jest, że budynek należący do gminy Nowa Ruda, który jest użyczony wspomnianej fundacji wymaga takich działań.

– Fundacja zwracała się do gminy o sfinansowanie remontu tego budynku. To są duże koszty. – powiedziała Adrianna Mierzejewska. – My oddaliśmy budynek fundacji bezpłatnie. Fundacja nie ponosi żadnych kosztów związanych z wynajmem ani podatków za dzierżawę, bo oświata jest z nich zwolniona. Gmina ma swoje priorytety i w pierwszej kolejności są szkoły gminne, a wydatki na remont szkoły w Woliborzu nie są zaplanowane w budżecie gminy. Ponadto gmina zapewnia dzieciom transport do placówek publicznych z którego mogą również korzystać dzieci z Woliborza. Zaproponowałam panu prezesowi, że jeśli gmina ma dać np. 200 tysięcy złotych na remont, to niech fundacja płaci gminie np. 5000 zł miesięcznie za wynajem – dodała.

Na tę propozycję Tomasz Siemież, prezes Fundacji Wspierania Aktywności Lokalnej „Fala” powiedział, że będzie musiał zatem pobierać na to pieniądze od rodziców.

Po tym stwierdzeniu padły głosy rodziców, że jeśli mają gdzieś wozić dzieci na dodatkowe zajęcia, które zapewnia im ta szkoła, a których brakuje w szkołach publicznych, to oni dopłacą. Faktem bowiem jest, że z wielu zajęć uczniowie tej placówki mogą korzystać każdego dnia, że w przeciwieństwie do szkół publicznych, nauczyciele nie prowadzą strajków, w tym tzw. włoskiego, gdzie nie chcą jeździć na wycieczki z uczniami czy prowadzić dodatkowych, nadprogramowych zajęć pozalekcyjnych. Takich sytuacji nie ma w szkole w Woliborzu ani we Włodowicach – obie prowadzone przez tę fundację. Ponadto nauczyciele chętnie angażują się w różne działania dla uczniów również w wolne dni od pracy. To, jak widać, jest bardzo cenne dla wielu rodziców.

Rozmawialiśmy w tym temacie również z prezesem Fundacji Wspierania Aktywności Lokalnej „Fala”, która prowadzi szkołę w Woliborzu i we Włodowicach:
– Jako fundacja, pięć lat temu, zostaliśmy poproszeni przez grupę inicjatywną rodziców o to, by reaktywować szkołę w Woliborzu. Wówczas to była zupełnie inna sytuacja oświaty. Była to szkoła sześcioletnia a nie ośmioletnia. Podejmując wtedy decyzję stwierdziliśmy, że w obrębie parteru i pierwszego piętra, czyli pomieszczeń, które obecnie wynajmujemy, jesteśmy w stanie zorganizować tam sześcioletni cykl kształcenia. Nie mieliśmy aspiracji, żeby przejmować budynek, zwłaszcza, że to rodzicom zależało, żeby szkoła była kameralna. Obecnie mamy wrażenie, że gmina próbuje postawić fundację w sytuacji wyłącznej odpowiedzialności za szkołę. Fundacja zapewnia szkole właściwe funkcjonowanie w obrębie istniejącej infrastruktury i nie naszym zada-niem jest remontowanie dachu czy inwestowanie w termomodernizację tego budynku, bo jest to po stronie właściciela nieruchomości. My, w obrębie wynajmowanych pomieszczeń, w 100% zapewniamy bezpieczne warunki dla nauki dzieci. Mamy wszystkie, wymagane prawem, opinie i zezwolenia. Inwestycje, które zostały przeprowadzone na początku, na nasz koszt oraz przy zaangażowaniu społecznym niektórych rodziców i środków od sponsorów, w tym koszt pracy, szacujemy na ok. 200 tysięcy zł. Oczywiście chciałem również docenić wkład i zaangażowanie ze strony gminy, dokładnie nie pamiętam kwot, ale wydaje mi się, że były to środki o łącznej wartości ok. 50 tys. zł., które były przeznaczone na remont pomieszczeń sali świetlicy oraz toalet na parterze, a także wymianę pieca grzewczego – mówi Tomasz Siemież. – Umowy, które mamy zawarte z Gminą Nowa Ruda dotyczące obiektów szkolnych, są to umowy użyczenia, w których nie płacimy żadnego czynszu. W przypadku szkoły w Woliborzu umowa zawarta została pięć lat temu na 10 lat, więc zostało jeszcze pięć lat trwałości tej umowy, i zdaniem naszym oraz Rady Rodziców nie gwarantuje ona w żaden sposób dalszego funkcjonowania szkoły. Oczekujemy zmian w tym zakresie, zmian umowy, która naszym zdaniem nie jest dla nas korzystna. Pomimo tego, że nie płacimy żadnego czynszu, ona zobowiązuje nas do ponoszenia kosztów remontów wewnątrz obiektu, ale nie daje nam podstaw do zdolności kredytowej. Żadna instytucja kredytowa, naszym zdaniem, w oparciu o tak skonstruowaną umowę, nie jest w stanie nam udzielić kredytu na inwestycję, nawet jeślibyśmy podnieśli czesne i mieli w ten sposób wkład własny. Własność inwestycji, która przechodzi na gminę jest, naszym zdaniem, sprzeczna z interesami fundacji i rodziców, którzy chcieliby zainwestować środki ze zwiększonego czesnego, ponieważ w przypadku wypowiedzenia/rozwiązania umowy gmina staje się właścicielem poniesionej inwestycji, która by została ewentualnie wykonana właśnie z tych środków czy innych pozyskanych przez fundację. Dlatego od dłuższego czasu próbujemy tłumaczyć i przeforsować zmianę tej umowy w ten sposób, aby jeśli my, jako fundacja, mamy ponosić większe koszty inwestycji w nieruchomość, to musimy mieć gwarancję trwałości czasowej i inwestycyjnej, czyli w przypadku gdyby gmina chciała z nami rozwiązać umowę i przeznaczyć lokal na inne cele, czy sama poprowadzić szkołę, to powinna zwrócić nam poniesione nakłady inwestycyjne, a obecna umowa tego nie przewiduje. Każde poniesione przez nas nakłady w przypadku rozwiązania umowy przechodzą na własność gminy. Pół roku temu proponowaliśmy nową wersję umowy, niestety gmina uznała, że jest ona sprzeczna z ich interesami. Obecna umowa, która obowiązuje, naszym zdaniem i radcy prawnego, zobowiązuje gminę do tego, że to właśnie gmina powinna dbać o tę nieruchomość i zabezpieczyć deficyty z nią związane. Inwestycja w dach, zrobienie kanalizacji, wymiana okien czy prace termomodernizacyjne, zgodnie z prawem budowlanym, leżą po stronie właściciela nieruchomości. Inwestycja w tym zakresie prowadzona przez nas jest sprzeczna ze zdrową logiką i nie możemy, zgodnie z prawem, zwłaszcza jeślibyśmy mieli pozyskiwać środki zewnętrzne, inwestować w cudzą nieruchomość. Proponowaliśmy, że możemy partycypować w kosztach np. termomodernizacji, ale to gmina, jako właściciel nieruchomości, musi być głównym inwestorem – dodaje.

Prezes Siemież nie ukrywa, że fundacja nie musi być organem prowadzącym szkołę w Woliborzu, ale póki nie wyklarowała się sytuacja i nie zostało założone przez rodziców jakieś lokalne stowarzyszenie, które mogłoby poprowadzić szkołę, to „Fala” zapewnia tę usługę edukacyjną. Co roku jednak jest ten sam problem stabilności. Trudno przekonywać rodziców do posyłania dzieci, kiedy nie ma się pewności co dalej. W rozmowie z nami powiedział również, że fundacja jest skłonna, przy zmianie warunków umowy z użyczenia na wynajem, ponosić koszty wynajmu w wys. np. 3-4 tysięcy miesięcznie, żeby gmina miała na spłatę rat zaciągniętego kredytu na wykonanie wspomnianych prac inwestycyjnych w woliborskiej szkole. Jednakże umowa musiałaby gwarantować bezterminowość jej trwania.

– Jeśli gmina nie chce się zgodzić na zmianę warunków umowy, tak, żebyśmy mogli występować z wnioskiem o dofinansowanie ze środków zewnętrznych (red. unijnych czy rządowych) np. na termomodernizację budynku, to niech po prostu gmina weźmie to na siebie, a my będziemy partycypować w tych kosztach poprzez ustaloną kwotę czynszu, na którą nas będzie stać, ale to będzie na pewno wymagało zwiększenia czesnego – uzupełnił.

Jak widać to trudna sytuacja, ale nie bez wyjścia. Obie strony nie stać w tym momencie na takie wydatki. Czy dojdzie jednak do porozumienia? W jakich warunkach przyjdzie uczyć się naszym dzieciom w Woliborzu? Wygląda na to, że rozwiązania są, ale wymagają dobrej woli, konkretnych decyzji, planów i działań po obu stronach.

Str. 5 w numerze 418 tygodnika „Noworudzianin” dostępnym w archiwum.




Numer 418
6-12 marca 2020 r.

Pobierz tutaj (pdf)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *