Quo Vadis, radiowa „Trójko”?

Z dużym smutkiem obserwuję zmiany zachodzące w Programie Trzecim Polskiego Radia.
W dobiegającym końca roku, z „Trójki” odeszło kilkadziesiąt osób, w tym korespondenci zagraniczni. Tylko w listopadzie ulicę Myśliwiecką opuścili: Artur Andrus, Wojciech Zimiński, Artur Orzech i Robert Kantereit – postaci znane i powszechnie ­szanowane.
Jak wiadomo, rewolucja mająca miejsce w rozgłośni, nierozerwalnie związana jest z polityką. Skoro ­jednak owa dziedzina życia budzi mą szczerą odrazę, pokuszę się o komentarz dotyczący przełomu w „Trójce”, w tonie bardziej ogólnym.
Jak scharakteryzować odbiorcę tej stacji? W sedno trafił Wojciech Waglewski, mówiąc o „specyficznej elitarności” Programu Trzeciego. Jego radiosłuchacz oczekuje nieco więcej od jakości i poziomu ulubionych audycji. Jest osobą najczęściej w tak zwanym „wieku średnim”, niejednokrotnie wychowaną na Liście Przebojów Programu Trzeciego, pojawiającą się na antenie od bodaj 1982 roku. Ceni specyficzne i subtelne poczucie humoru dziennikarzy „Trójki”. Ceni również ambitną muzykę. Nie do końca potrafi przystosować się do nowych realiów i nadążyć za zmianami, które w roku 2017 dotknęły jego ulubioną stację. Śledzi zapewne stronę „Ratujmy Trójkę”, by wraz z 80 tysiącami słuchaczy dać wyraz swemu niezadowoleniu. Z czystej ciekawości poświęciłem dłuższą chwilę, by zapoznać się z opiniami. Przeważają gorycz, rozczarowanie, pojawiają się również apele do decydentów o zaprzestanie ingerowania w radio.
Stacja traci fanów, a w zaistniałej sytuacji – nowych nie przybywa. Niedawne badania słuchalności radiowej przyniosły „Trójce” wynik najgorszy od 2012 roku…
Szczera refleksja Wojciecha Manna: „Coraz smutniej na Myśliwieckiej” – jest niestety trafnym podsumowaniem ciężkiej atmosfery, panującej wokół legendarnej, nadającej od ponad pół wieku, rozgłośni…
Co dalej z radiową „Trójką”? Na to pytanie ciężko znaleźć sensowną odpowiedź.
Miłego weekendu.


Sebastian Piątkowski