Anna z Bartnicy na Czarnym Lądzie

W ubiegłym roku, w kilku odcinkach opisywaliśmy globtroterskie przygody i zmagania Anny Burek z Bartnicy, która wówczas podróżowała przez Wietnam, Laos i Tajlandię. Tym razem łączymy się za pośrednictwem portalu społecznościowego z Anią, która obecnie przebywa na Czarnym Lądzie

– Zeszłego lata przemierzałaś autostopem przez Azję. Tym razem wybrałaś Afrykę…
– Tak. Czarna Afryka była moim wieloletnim, niespełnionym marzeniem. Kilka miesięcy temu postanowiłam to marzenie zrealizować. Podjęłam odważną decyzję i na dwa tygodnie wybrałam się do Ugandy z plecakiem i namiotem. Uganda tak mocno mnie zafascynowała, że chciałam do niej jeszcze wrócić. Zdecydowałam się więc wykupić wizę na trzy kraje: Ugandę, Rwandę i Kenię. Swoją wyprawę autostopową chciałam rozpocząć w Rwandzie, a zakończyć w Ugandzie. Jednak najtańszy bilet lotniczy jaki znalazłam był do Ugandy. Tu więc rozpoczęłam swoją podroż, która, ku mojemu zdziwieniu, przebiega dość zaskakująco, bo… od 7 tygodni jestem w tym samym miejscu i moje serce nie ma ochoty ruszyć dalej.

– Gdzie dokładnie jesteś?
– Jestem w malutkiej wiosce protestanckiej, w południowej części Ugandy. Ta wioseczka to takie moje duchowe SPA. Tu szukam Boga poprzez post i modlitwę.

– Mieszkasz z tubylcami?
– Nie, mam swój namiot. On jest moim domem od ponad 50 dni. Nie oszukujmy się, Afryka to różne choroby.

– Na co się szczepiłaś?
– Dość sceptycznie podchodzę do szczepionek. Efekty poszczepienne bywają czasami bardzo przykre. Zdecydowałam się nie szczepić. Jedynym obowiązkowym szczepieniem, jakie musisz mieć wjeżdżając do Ugandy jest szczepienie przeciw żółtej febrze. Z racji, że mam niewielką alergię na jajka, zostałam z niego zwolniona. Wożę ze sobą dokument wydany na lotnisku, który uzasadnia dlaczego nie mam tzw. żółtej książeczki, potwierdzającej szczepienie.

– Jaka jest Uganda?
– Uganda jest przede wszystkim tania. Za duże mango płacę złotówkę, za duże awokado 50 groszy. Za 4-6 złotych kupuję obiad. Obiad składa się z dwóch dań: zupa z orzechów ziemnych plus ryż, kawałek pieczonej dyni, gotowanego ziemniaka, matoke czyli ugotowane, tłoczone zielone banany i kawałek awokado.

– Co Cię zaskoczyło w Ugandzie?
– Wiele rzeczy mnie zaskoczyło. Miedzy innymi to, że większość Ugandyjczyków nie potrafi pływać oraz to, że prawie żadna kobieta mieszkająca w mieście nie potrafi jeździć na rowerze. Uganda to kraj o zupełnie odmiennej kulturze. Początkowo wydawało mi się, że kultura nie będzie barierą. Czym dłużej tutaj jestem, tym bardziej widzę jak różne są nasze umysły. Pewnego dnia wybrałam się ze znajomą na obiad. Podczas posiłku moja, wcześniej uśmiechnięta i rozgadana, czarna koleżanka milczała. Przez cały dzień zastanawiałam się czym mogłam ją urazić. Po kilku dniach dowiedziałam się, że część plemion w Ugandzie zachowuje kompletną ciszę podczas spożywania posiłków. Poczułam ulgę, przestałam czuć się winna – śmieje się Ania. – Innym razem, spiesząc się i nie mając zegarka, pytam koleżankę, która jest godzina. Ona odpowiada, że jest godzina jedenasta. Zapomniała tylko dodać, że była 11:47.

– Czy spotkały Cię jeszcze jakieś zabawne sytuacje podczas wyprawy?
– Tak (śmieje się moja rozmówczyni). Wieczorem do mojego namiotu przychodzi kobieta i oznajmia, że ma dla mnie list. Otwieram kopertę, a w niej ksero dowodu czarnoskórego osobnika, chusteczka perfumowana, trzy zdjęcia dzieci z poprzedniego małżeństwa i list od 47-letniego mężczyzny, który jest przekonany, że mam być jego żoną. W liście zakochany pan podaje datę ślubu, wylotu do Polski i powrotu na stałe do Ugandy. Oczywiście grzecznie odmówiłam.

Zapraszamy do śledzenia przygód i podróży Anny Burek na jej stronie pod adresem: facebook.com/jestemannazbartnicy

Hellen i jej rodzina w tradycyjnych strojach podczas przedweselnego spotkania zapoznawczego

Obiad dzieci. Większość dzieci spożywa posiłki w kuchni na podłodze. Zazwyczaj są to resztki po obiedzie dorosłych

Przerwa na posiłek

Żadna praca nie hańbi

Str. 11 w numerze 392 tygodnika „Noworudzianin” dostępnym w archiwum.




Numer 392
23-29 sierpnia 2019 r.

Pobierz tutaj (pdf)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *