Bycie strażakiem to pasja

Rozmawiamy z noworudzianinem – brygadierem Rafałem Chorzewskim, komendantem Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kłodzku

– Zostać komendantem w stosunkowo młodym wieku to wyróżnienie, zaszczyt, czy większe wyzwanie?
– Żart z tym wiekiem. Mam swoje pięć minut i chciałbym je optymalnie wykorzystać, dokładając kolejną cegiełkę do rozwoju kłodzkiej komendy i ochrony przeciwpożarowej powiatu.
– Jak to się stało, że w ogóle został Pan strażakiem?
– Powiem szczerze, to kwestia przypadku i marketingu ówczesnego Komendanta Rejonowego Straży Pożarnej w Nowej Rudzie, pana Ryszarda Matuły. To właśnie on w latach 80 jeździł po szkołach średnich zachęcając do pójścia do szkół pożarniczych i tak też z kolegami zrobiliśmy.
– Czym dziś dla Pana jest praca strażaka? To tylko zawód, czy raczej misja, służba drugiemu człowiekowi?
– Całe moje życie zawodowe to praca strażacka, to też moja pasja, bywało raz lepiej, raz gorzej. Były czas na początku lat 90, kiedy nie było jeszcze ustawy o Państwowej Straży Pożarnej i wtedy nasze zarobki na tle zarobków górniczych wyglądały bardzo blado. Trzeba być pasjonatem żeby pracować w straży pożarnej. Dużo fajnych ludzi, których poznałem na początku mojej służby odeszło ze względu na niskie uposażenia w tamtym czasie, a kopalnia mocno zawyżała średnią.
– Jaki Pańskim zdaniem powinien być strażak?
– Żart krążący wśród strażaków mówi, że strażak musi mieć wąsy, brzuch i śmierdzieć wódką. Oczywiście strażak musi być silny, zdyscyplinowany charakter i kondycja fizyczna też są mile widziane. Teraz przed kandydatem na strażaka jest długa droga, trzeba zdać testy sprawności fi­zycznej, trzy lata jest się na okresie stażowym, to wszystko powo­duje, że do straży trafiają ludzie którzy pasjonują się służbą, chcą być strażakami niekoniecznie ze względów finansowych.
– Jakie zadania dziś stoją przed strażą pożarną, bo wiadomo, że już dawno przestała to być służba polegająca tylko na gaszeniu pożarów.
– Rzeczywiście bardzo dawno. Nasze interwencje możemy podzielić mniej więcej po połowie, a więc połowa to pożary, a połowa inne zdarzenia począwszy od wypadków samochodowych po zdarzenia ekologiczne, czyli wycieki ropopochodne, w skrócie wszystko, co jest związane z ochroną środowiska, życia i mienia.
– Czy planuje Pan jakieś przekadrowania, zmiany organizacyjne w kłodzkiej straży pożarnej?
– Myślę, że za wcześniej na to, żeby o tym mówić, zresztą większość wydziałów pracuje dobrze, więc nie ma powodów do zmian. Wyzwaniem, które przede mną stoi, będzie budowa nowej siedziby Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kłodzku.
– Co Komendant KP PSP w Kłodzku robi w wolnych chwilach?
– Wolny czas lubię spędzać w sposób, który jest dla mnie oderwaniem od rzeczywistości. Jesienią grzyby, latem wypady nad wodę, a w zimie jeździmy z synem na nartach.
– Czy chciałby Pan, żeby syn poszedł w Pana ślady?
– To jeszcze mały chłopiec, więc trudno wymagać, żeby się już teraz określił. Pewnie chciałbym, ale patrząc na zarobki i to, co się dzieje w służbie, to, że droga do pewnych, dobrze płatnych stanowisk w straży pożarnej jest bardzo długa, a studia wymagające, to inne zawody są bardziej atrakcyjne finansowo.
– Na koniec nie może zabraknąć pytania, kiedy poznamy nazwisko nowego dowódcy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej i kto do tej pory pełni obowiązki dowódcy?
– Pełniącym obowiązki dowódcy jest kapitan Mariusz Matuła, a kto będzie dowódcą za wcześnie jeszcze mówić.
– Dziękuję za rozmowę.
– Dziękuję.

Str. 9 w numerze 449 tygodnika „Noworudzianin” dostępnym tutaj.



Numer 449
9-15 października 2020 r.



POBIERZ ZA DARMO TUTAJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *