Maja ze Świerków oddała swoje włosy

Obecnie w Polsce peruki z naturalnych włosów są tylko częściowo refundowane przez NFZ. W odpowiedzi na tę sytuację trwa akcja „Daj Włos!” organizowana przez fundację „Rak’n’Roll”. Każdy, kto chce obciąć włosy, może je oddać na peruki dla kobiet i dziewczynek w trakcie chemioterapii

Do współpracy zaangażowano zakłady fryzjerskie, które ścinają włosy w odpowiedni sposób, a następnie przekazują je fundacji. Dalej wędrują do perukarni Rokoko, która robi doskonałe, wygodne i piękne peruki. Te są przekazywane za darmo kobietom, które walczą z rakiem. Dzięki temu mogą wyglądać znacznie lepiej i mają więcej siły w drodze do zdrowia.

W piątek 29 czerwca, 13-letnia Maja Tomiałowicz ze Świerków, w ramach wspomnianej akcji, oddała swoje włosy korzystając z pomocy salonu fryzjerskiego, który bierze udział w tej niezwykłej akcji. Najbliższe tego typu salony są w Świdnicy i Wałbrzychu. Trzeba jednak wcześniej umówić się telefonicznie na taką wizytę.

– Córka zaczęła zapuszczać włosy jakieś 4 lata temu już z myślą, że odda włosy dla fundacji „Rak’n’Roll” – opowiada Beata Tomiałowicz, mama Mai. – Na jedną perukę potrzebne są włosy od około pięciu osób. Włosy w salonie są pobierane za darmo – ścinają, robią fryzurę, wszystko w bardzo przyjemnej atmosferze – dodaje.
– O akcji dowiedziałam się z Internetu. Mam koleżankę z Ludwikowic Kłodzkich, która już dwukrotnie oddawała swoje włosy – wspomina Maja. – Radość chorych osób jest dla mnie bezcenna. Jest to bardzo satysfakcjonujące, że można komuś pomóc. Dużo osób w moim wieku, starszych i młodszych chodzi do fryzjera. Te włosy lądują na podłodze. To nic nie kosztuje, a ktoś inny może mieć radość z tych włosów – przekonuje.

– Od roku czasu współpracujemy z fundacją „Rak’n’Roll” – mówi Zofia Kilar, która wspólnie z Kają Cieślińską prowadzi usługi fryzjerskie „GABRIELki” w Świdnicy (tel. 537 739 888). – Zdecydowałyśmy się na taką właśnie pomoc charytatywną. Nie pobieramy za tę usługę żadnych pieniędzy. Wysyłamy pobrane włosy za własne środki. Klientów, od których pobraliśmy włosy również nie puszczamy „ot tak” i z reguły wykonujemy przynajmniej najprostsze fryzury – również za darmo. W ciągu roku współpracy w akcji wzięło udział kilkadziesiąt osób. Najmłodsza dziewczynka miała 4,5 roku i oddała przepiękne loki na fundację, a najstarsza pani była po sześćdziesiątce. Najdłuższe włosy miały 46 cm. Maja powiedziała nam, że to było jej marzenie. Chciałabym, aby wszystkie dzieci w jej wieku miały takie marzenia – uzupełnia.
Dumna mama Mai opowiada o tym, że w Polsce można sprzedać włosy i młodzież niejednokrotnie to robi, ale córka zdecydowała się na dar serca, na oddanie kawałka siebie samej. Empatia w tym wieku nie jest tak bardzo popularna, zwycięża niejednokrotnie materializm i egoizm.

– Maja znowu zapuszcza włosy, żeby je oddać. Zajmie jej to jakieś kolejne 2 lata – uzupełnia z uśmiechem i zadowoleniem mama Mai.

Maja zdołała już kilka osób ze swojej klasy zarazić tą inicjatywą. Koleżanki zaczynają zapuszczać włosy z myślą o pomocy potrzebującym. Są jednak i takie osoby, które będą wolały sprzedać swoje włosy. W tej sytuacji wyraźnie widać jak my, dorośli, mamy ogromny wpływ na kształtowanie młodych pokoleń. Czasem na nic zdają się nakazy czy zakazy, a wystarczy własna, życzliwa osobowość i inspiracja lub tylko pomoc, wsparcie i pokierowanie młodą osobą, która – mimo młodego wieku – potrafi już myśleć o innych. Gratulujemy Mai i jej mamie.
Dawid Sarysz

Str. 11 w numerze 337 tygodnika „Noworudzianin” dostępny w archiwum.




Numer 337
6-12 lipca 2018 r.

Pobierz tutaj (pdf)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *