Site icon Noworudzianin.pl

Jeśli wszyscy są za, kto jest przeciw?

W poniedziałek 17 czerwca w sali audiowizualnej, w budynku dawnej maszyny wyciągowej „Szybu Jan”, w Noworudzkim Parku Przemysłowo-Technologicznym w Nowej Rudzie-Słupcu, odbyła się konferencja pt. „Noworudzkie złoża węgla koksującego. Innowacja, rozwój, środowisko, społeczeństwo” zorganizowana przez Polską Akademię Nauk – Komisję Nauk Górniczych o/Wrocław, Wydział Geoinżynierii, Górnictwa i Geologii Politechniki Wrocławskiej, Agencję Rozwoju Regionalnego „Agroreg” S.A. oraz Tomasza Kilińskiego, burmistrza Nowej Rudy.

Całość poprowadził Andrzej Zibrow, dyrektor generalny Coal Holding. Przybyło wielu znamienitych gości, a pro-wadzący nie szczędził słów podziękowań za pomoc i wsparcie wielu osób i instytucji, podczas minionych 7 lat zmagań i „ciernistej drogi” w realizacji projektu Nowa Ruda Węgiel Koksujący.

Były muzyczne pocztówki uczniów Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Kłodzku, wykłady poświęcone m.in. planowaniu przestrzennemu na terenach górniczych, uwarunkowaniach środowiskowych i wielu innych aspektach planowanej inwestycji.

Nie zabrakło wspomnień i podsumowań przebytej, wyjątkowo trudnej drogi od pomysłu, pierwszych inicjatyw i kolejnych podejmowanych kroków, usłanych wieloma przeciwnościami, ale też i wytrwałością, konsekwencją i upartym dążeniem do celu zarówno inwestora, jak wielu przychylnych temu projektowi osób. Były przemówienia posłów, samorządowców różnych szczebli, naukowców i przyjaciół tego przedsięwzięcia.

Duże wrażenie, na zgromadzonych ponad 70 osobach, zrobiło wystąpienie Derka Lenartowicza, prezesa Zarządu Balamara Resources Limited, inwestora KWK Węgiel Koksujący Nowa Ruda:
– Miło mi, że widzę was tu wszystkich. Większość z was widziałem i to wielokrotnie. Z większością miałem przyjemność porozmawiać i zawsze odnosiłem wrażenie, że rozmawiam z ludźmi dobrej woli, którzy nas wspierają. Cieszę się, że po tylu latach ciągle jesteśmy razem, ciągle jesteśmy w tym gronie, chociaż jestem troszkę sfrustrowany. Sfrustrowany jestem tym, że spotykamy się tutaj, a nie otoczeni maszynami, gwarem górniczej pracy i ogólnie węglem. Ale jakoś tak to wyszło. Jestem dumny z tego, że to co zainicjowaliśmy, jest ponad podziałami politycznymi. Siedzą obok siebie dwoje posłów na Sejm RP, którzy nie zawsze się ze sobą zgadzają, ale od samego początku nas wspierają. To jest wspaniałe. Oni zostali wybrani z tego regionu, oni rozumieją ten region i starają się nam pomóc, żeby pomóc wszystkim. Dziękuję im za to. Mam nadzieję, że podejmowane działania na poziomie parlamentarnym, komisji sejmowych, stworzą system, który pozwoli innym przemysłowcom, innym ludziom, w sposób bardziej przewidywalny inwestować pieniądze. Szczerze tego życzę – mówił prezes Derek Lenartowicz. – Jestem dumny z tego, że jesteśmy razem, że udało nam się coś stworzyć. Tak naprawdę jak spojrzymy na to wszystko – to co my mamy? W sumie nic. Niemniej jednak coś stworzyliśmy. Zaczęło się od pomysłu, od idei, od ludzi, którzy chcieli zrobić coś inaczej, którzy chcieli stworzyć coś z niczego. Ja się załapałem i nigdy nie miałem żadnych wahań, że to co robimy jest dobre, ma sens – dla nas jako grupy górników jak i dla rejonu. Jestem dumny z tego, że doszliśmy do wniosku bardzo szybko, że to co kiedyś zostało odrzucone, coś co nie miało sensu i nie miało mieć sensu, używając nowoczesnych technologii i innego podejścia do tego wszystkiego, to naprawdę można stworzyć coś fajnego. Można stworzyć coś takiego, żeby inni przyjeżdżali i uczyli się od nas jak to się robi. Realia się zmieniły, świat poszedł do przodu i to co było niewiele warte, w tej chwili ma ogromną wartość. Nie jest tajemnicą, że projekt Nowa Ruda jest projektem bardzo obiecującym i oczekujemy dobrych wyników finansowych przez dłuższy okres czasu. Co to znaczy? Dla nas wiadomo – po zainwestowaniu pieniędzy, będziemy mieli strumień dochodów, które są bardzo atrakcyjne, ale tu nie chodzi tylko o nas. Tu chodzi o cały ten rejon. Co to znaczy? Oprócz tego, że kilka tysięcy ludzi będzie miało bezpośrednio lub pośrednio pracę, znaczy to też, że samorząd każdego roku, w postaci różnych danin czy podatków, będzie dostawał ok. 10 milionów złotych przez okres około 25 lat. Podejrzewam, że Tomaszowi Kilińskiemu te 10 milionów złotych by się przydało. Wyliczyliśmy również, że bezpośrednio, nie licząc VAT-u, będziemy płacili co roku do budżetu państwa około 120 milionów złotych. Też by się to pewnie przydało przez dwadzieścia parę lat. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że tak naprawdę to my nic nie chcemy ponad to, żeby nam pozwolono działać i wydawać pieniądze. W porównaniu z innymi inwestorami zagranicznymi, my nie chcemy ani ulg podatkowych, ani nie chcemy, żeby nam budowano drogi, elektrownie, koleje itd. Chcemy tylko jednego – żeby nam pozwolono w sensowny sposób inwestować i wydawać pieniądze. Tak naprawdę komu my zagrażamy? Dlaczego jest tak, a nie inaczej, że po 7 latach i wydanych 80 milionach ja stoję przed wami i jeżeli zapytacie mnie kiedy będę mógł coś zrobić, to odpowiem – nie wiem? Dlatego, że ze mną po prostu się nie rozmawia – oprócz tych ludzi którzy tutaj siedzą. Jestem bardzo wdzięczny za pomoc i zrozumienie. To co teraz powiem jest absolutnie apolityczne. Są całe ministerstwa powołane, których celem jest wspieranie takich ludzi jak ja, czy takich organizacji jak moja. To proszę spróbować tam z kimkolwiek porozmawiać. Powodzenia życzę, mnie się nie udało. Jest Ministerstwo Środowiska, jest Ministerstwo Energii – proszę porozmawiać tam z kimś – również życzę powodzenia. Czy my jako przedsiębiorcy, my jako społeczeństwo, tak mało znaczymy? Czy jesteśmy nieważni? Czy są rzeczy ważniejsze? Przepraszam, ale nie dla mnie i mam nadzieję, że dla was też nie. Wydaje mi się, że po 7 latach i po wydanych 80 milionach zasługujemy na trochę szacunku i na to, żeby z nami rozmawiać. Tego dialogu nie ma. Pewnie zauważyliście, że z tego powodu jestem troszeczkę zgorzkniały, ale trudno nie być, bo inaczej sobie wyobrażałem powrót do kraju i tę nową przygodę. Wydaje mi się, że najgorsze, co się może przydarzyć człowiekowi, to bycie ignorowanym. Ja tego nienawidzę i podejrzewam, że większość z was zachowywała by się tak samo. Od samego początku i do tej pory mamy coś do zaoferowania. W dalszym ciągu chcę robić to co robię, chcę to dokończyć i chcę, żeby było dobrze. Tak naprawdę wszyscy są za. Mamy już ponad 100 różnego rodzaju prawomocnych pozwoleń. Dostaliśmy olbrzymie wsparcie od samorządowców, lokalnych parlamentarzystów, Kościoła, związków zawodowych – więc jeśli wszyscy są za, kto jest przeciw? Łatwo jest powiedzieć, że system jest przeciw, trzeba zrobić inny system i wszystko będzie dobrze. Nie, bo każdy system jest reprezentowany przez ludzi. Analizując to wszystko powiem dwie rzeczy, być może kontrowersyjne. Na jednej z komisji parlamentarnej (3-4 lata temu) rozmawialiśmy o przyszłości węgla w Polsce. Wtedy był taki czas, że nikt tego węgla nie chciał i wszystkie wypowiedzi były o tym, żeby przeczekać, że jakoś to będzie. Mój głos był zupełnie inny. Ja uważałem, że należy się nastawić na rozwój. Dlaczego? Jedną z głównych rzeczy w biznesie, której ludzie nie rozumieją jest koniunktura. To co w tej chwili jest złotem, jutro może być zupełnie bezwartościowe. Dla mnie wtedy było oczywiste, że oprócz nastawienia polityków, węgiel powinien być wypierany przez inne źródła energii, z czym nota bene w dużej mierze się zgadzam. Przez następne 10, 20 lat nic się nie stanie, bo nie można zmienić systemów wytwarzania energii elektrycznej z poniedziałku na wtorek. Nie da się. W związku z tym sugerowałem, że produkcja węgla w Polsce powinna wzrosnąć do ok. 100 milionów ton (wtedy wydobywało się ok. 60). Wtedy 25 milionów ton węgla było na zwałach i mnie zignorowano. Potem okazało się, że tych 25 milionów ton węgla już nie ma, a potem, że polskiego węgla nie ma, że ten węgiel trzeba sprowadzać, a jeszcze później, że jesteśmy importerem nie tylko węgla, ale i energii elektrycznej. Łatwo powiedzieć: system – za systemem stoją ludzie. Każdy system ma człowieka, ma championa. Tym championem w naszym przemyśle jest Minister Energii i Główny Geolog Kraju. Ignorowano nas w każdy możliwy sposób. Nie tylko nas. Te same problemy miały spółki Skarbu Państwa – to jest ciekawe. Skarb Państwa jest w kilku procesach sądowych o odszkodowanie – potwornie wysokie sumy pieniędzy. Podczas spotkania w pewnym ministerstwie, kiedy poruszono ten temat, bez złośliwości, z pewnym patosem i patriotyzmem odpowiedziano mi, że państwo polskie sobie da radę, nie z takimi rzeczami sobie dawało radę. A ja się pytam co państwo polskie ma z tym wspólnego? Co wspólnego z tym ma przeciętny Polak? Nie państwo polskie, czy przeciętny Polak, ma sobie z tym dać radę, tylko ten człowiek, który był za to odpowiedzialny. Zauważyłem, że Polska to jest taki kraj, w którym każdy się czegoś boi. Ja też do tej kategorii ludzi należę. Czego ja się boję? Od 3 lat mamy pieniądze na inwestycję, mamy klienta, który chce kupić praktycznie wszystko to, co wyprodukujemy i boję się, że kiedy otrzymamy już tę koncesję, to oni mi wszyscy powiedzą: „Panie, jest już za późno” – tego się boję, choć jestem urodzonym optymistą. Mimo to wierzę, że w końcu coś się zmieni – konkludował Derek Lenartowicz.

Str. 4-5 w numerze 384 tygodnika „Noworudzianin” dostępnym w archiwum.




Numer 384
21-27 czerwca 2019 r.

Exit mobile version