Kłodzki oddział wewnętrzny w Nowej Rudzie
W ubiegły piątek poinformowaliśmy o decyzji wojewody dolnośląskiego o przekształceniu szpitala w Kłodzku na tzw. szpital covidowy dla całego województwa. Z taką decyzją nie zgadzały się władze powiatu oraz Jadwiga Radziejewska, dyrektor ZOZ Kłodzko, która tego dnia na spotkaniu z wojewodą sprzeciwiła się temu pomysłowi
W poniedziałek 26 października zapadła jednak zgoła inna decyzja. Wiadomo już, że szpital w Kłodzku nie zostanie w całości przekształcony na tzw. szpital covidowy. Od wtorku 27 października Oddział Wewnętrzny przekształcony został w oddział covidowy. I tak dla pacjentów z podejrzeniem zakażenia SARS-CoV 2 przeznaczonych jest 10 łóżek, a 52 łóżka dla osób z podejrzeniem lub potwierdzonym zakażeniem SARS-CoV-2, w tym 2 łóżka intensywnej terapii. Pozostałe oddziały i poradnie funkcjonują bez zmian i obsługują osoby z innymi dolegliwościami. Natomiast Oddział Wewnętrzny z kłodzkiego szpitala przeniesiony został do szpitala w Nowej Rudzie, gdzie jest 40 miejsc.
– Na ten moment, ze względu na sytuację pandemiczną, pani dyrektor Jadwiga Radziejewska zrobiła wszystko, aby takie rozwiązanie funkcjonowało jak najsprawniej i jak najszybciej. Jeżeli chodzi o lekarzy, pielęgniarki i personel pomocniczy nie wiem, czy to się do końca uda. Nie ukrywam, że liczymy na to, że będzie do nas skierowana dodatkowa kadra medyczna wskazana przez wojewodę. Już teraz jesteśmy na granicy wydolności. Jeżeli zacznie nam chorować kadra medyczna, nie poradzimy sobie – mówi Maciej Awiżeń, starosta kłodzki. – To, że stało się jak się stało, jest wynikiem dobrze prowadzonych przez panią dyrektor negocjacji, podczas których wytłumaczyła, że przekształcenie całego szpitala (ok. 300 łóżek) w covidowy jest za daleko posuniętym pomysłem. Pozbawiło by to wielu mieszkańców naszego dużego powiatu szans na uratowanie np. w przypadku zawałów, czy wylewów – dodaje.
Starosta podkreśla, że na prowadzenie oddziału covidowego obiecane są środki, ponieważ zadanie to będzie osobno kontraktowane.
Przeniesienie, choćby czasowe, Oddziału Wewnętrznego z Kłodzka do szpitala w Nowej Rudzie cieszy jednego z radnych rady miejskiej.
– Zabrzmi to być może paradoksalnie, ale gdyby nie epidemia i przeniesienie oddziału z Kłodzka do Nowej Rudy, dla naszego szpitala, a konkretnie oddziału, mogło się nieciekawie skończyć. Mogłoby się okazać, że na wiosnę nie byłoby do czego wracać, jeżeli oddział byłby w zimie źle ogrzewany, bez odpowiedniej opieki – niszczejący. To, że będą tam teraz pacjenci, personel itd. pozwoli nam tę strukturę zachować, ściany nie zawilgotnieją, będzie używany. Jest więc nadzieja, że nie popadnie w ruinę – mówi Andrzej Czerniatowicz.
Za mało punktów pobrań
Maciej Awiżeń mówi też o zbyt małej, jak na 160 tys. powiat, ilości punktów pobrań do badań w kierunku SARS-CoV-2. Teraz funkcjonują dwa takie punkty stałe przy kłodzkim szpitalu i w Specjalistycznym Centrum Medycznym w Polanicy-Zdroju.
– Jeździła jeszcze karetka covidowa z naszego ZOZ-u, ale niestety, musielibyśmy do niej dokładać, ponieważ kontrakt na nią jest bardzo niski, a na dokładanie nas nie stać, więc wojewoda zrezygnował z naszej pracy i od 1 listopada wymazobusem jeździć będą żołnierze z Wojsk Obrony Terytorialnych – wyjaśnia Maciej Awiżeń. – Nawet z mobilnym punktem pobrań to na tak duży powiat jest ich zdecydowanie za mało. Wprawdzie obsługujemy wszystkie osoby, wychodzi 60-90 osób dziennie, ale czekanie na pobranie szczególnie w niesprzyjających warunkach atmosferycznych nie jest przyjemne. Zamówiliśmy kontener, stoi tam karetka, ale nie możemy wpuścić tych osób do szpitala, bo się nawzajem zaczniemy zarażać. Moim zdaniem takich punktów powinno być zdecydowanie więcej, gdzie podjeżdżamy i w ciągu 15 minut powinniśmy zostać obsłużeni. U nas nie zawsze się to udaje, nieraz trzeba czekać kilka godzin – dodaje starosta.
Str. 7 w numerze 452 tygodnika „Noworudzianin” dostępnym tutaj.
Numer 452
30 października – 5 listopada 2020 r.
