Ruda miłość

Przed tygodniem, porą nocną, nawiązałem znajomość z niezwykle interesującym człowiekiem. Piotr Orban, bo o nim mowa, to ceniony muzyk i lider grupy Cipiersi. Ponieważ bywam niekiedy na koncertach zespołu i trafia do mnie jego muzyczny przekaz – poznanie Piotra to dla mnie spora przyjemność.
Klikając sobie w Internecie, przez ponad godzinę wymienialiśmy uwagi dotyczące, jakżeby inaczej – piłki kopanej. Z zadowoleniem przyjąłem wiadomość, że do współpracy przy klipie utworu „Ruda miłość ma” noworudzcy muzycy zaprosili legendy drugoligowego Piasta w osobach: Ryszard Rosiak, Bogdan Marchewka i Andrzej Świerczyński. Sama kompozycja muzyczna, utrzymana w nostalgicznym nastroju, stanowi pewnego rodzaju retrospekcje mieszkańców Nowej Rudy, pamiętających lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte.
Ponieważ dzisiejszy numer „Noworudzianina” jest jubileuszowy – 300-setne wydanie – pokusiłem się o pewnego rodzaju refleksję.
„– Nie wrócą te chwile, nie wróci ten czas (…)” – śpiewa Piotr Orban i trudno nie zgodzić się z tą frazą. Śmiem twierdzić, że okres przytoczony w utworze stanowi dla pokolenia dzisiejszych czterdziesto- (czy nieco więcej) -latków, czas szczególny. Epokę naznaczoną nieco innymi wartościami i dorastaniem w małym, aczkolwiek tętniącym życiem miastem. Naznaczoną sukcesami piłkarzy Piasta Nowa Ruda i ogromnymi, sportowymi emocjami.
Naznaczoną wreszcie dylematami: „Gdzie w Nowej Rudzie podjąć pracę? W którym zakładzie? W jakim przedsiębiorstwie?”.
„– Był taki czas, gdy więcej było nas (…)” – smutna, lecz jakże prawdziwa to konkluzja. A sięgając pamięcią w przeszłość, przypomniała mi się uwaga nieodżałowanej profesor Czekańskiej, na jednej z lekcji geografii w roku – uwaga – 1991: „Uczcie się i wyjeżdżajcie stąd, to miasto umiera!”. Słowa mojej, ulubionej pani od geografii pamiętam do dziś. Była to epoka, gdy pobierałem nauki w Szkole Podstawowej nr 2 i po prawdzie, apelu pani profesor nie brałem wówczas na poważnie. Tymczasem po latach okazało się, że populacja „naszej małej ojczyzny” zmniejszyła się w sposób znaczny, a młodzi i wykształceni – zgodnie z sugestią – postanowili szukać swego miejsca, nierzadko poza granicami kraju.
Dzisiejsza Nowa Ruda jest miejscem wyludnionym, a pewnego rodzaju znakiem nowych czasów jest… rzeka Włodzica.
„– Fale Włodzicy skażonej (…)” – odeszły w zapomnienie. Jej symbolem stały się jaszczur oraz ryby pojawiające się w rzece. Czy wolelibyśmy zanieczyszczoną, zmieniającą swą barwę każdego niemal dnia Włodzicę? Czy jednak odpowiada nam obecny stan rzeczy i pstrągi?
„– Nas zabraknie, lecz będzie ona, wyludniona, lecz nie opuszczona (…)” – grono lokalnych patriotów daje mimo wszystko nadzieję na lepsze jutro Nowej Rudy i powrotu okresu prosperity. Z całego serca życzę tego zarówno sobie, jak i wszystkim mieszkańcom. Miłość do tego miejsca bywa trudna, niekiedy wręcz irracjonalna.
Dziennikarzom tygodnika „Noworudzianin” w chwili jubileuszu, życzę z kolei, by o sprawach naszego miasta mieli okazję pisać tylko i wyłącznie w pozytywnym kontekście.
Piotrowi – by stara, ruda miłość, towarzyszyła mu do końca życia.
Czytelnikom zaś tradycyjnie – udanego weekendu.


Sebastian Piątkowski