Zborów i Beresteczko – polsko-kozackich wojen ciąg dalszy

„Chcesz pokoju, szykuj się do wojny” – to łacińskie przysłowie znał Jan Kazimierz jak i Chmielnicki, wszak w młodości pobierał nauki w kolegium jezuickim. Po zawarciu rozejmu zimą 1649 roku obie strony intensywnie przygotowywały się do orężnej rozprawy. Rozejm był mocno kulawy, ponieważ szlachta próbująca powracać do swoich majątków i zapędzić chłopów do pańszczyzny, mogła to czynić tylko przy użyciu siły, a z drugiej strony po całej Rusi, Podolu i Ukrainie grasowały uzbrojone watahy czerni. Sejm koronacyjny uchwalił zaciąg na 50 tys. wojska, ale na gotowość armii koronnej przyszło długo czekać, gdy tymczasem Chmielnicki wiosną miał gotowych 70 tys. Kozaków i 60 tys. Tatarów. 10 tysięczna armia koronna, zamknąwszy się w Zbarażu, przez 6 tygodni odpierała szturmy dziczy stepowej: obóz polski kurczył się, wymierał ale nie kapitulował i doczekał odsieczy przyprowadzonej przez króla. Na nieszczęście, król jako naczelny wódz, dał się zaskoczyć i otoczyć pod Zborowem. Na szczęście miał ze sobą kanclerza Ossolińskiego, który widząc beznadziejność sytuacji, śmiertelnie zagrożone wojsko wraz z królem, nawiązał kontakt z chanem i nakłonił Tatarów do zawarcia ugody. Za pozyskanie chana trzeba było słono płacić w gotówce, zobowiązaniach bezgotówkowych i haniebną zgodą na to, aby orda wracając przez Bracławszczyznę i Podole miała prawo rabować i brać jasyr – zaznaczono, że „skromny”. Wyobraźmy sobie możliwą sytuację: oto do wsi wkraczają Tatarzy i powiadają –sorry: oto jest dokument z pieczęcią króla i kanclerza Rzeczpospolitej pozwalający nam rabować wasz dobytek i brać was w jasyr. Czy Najjaśniejsza Rzeczpospolita po Zborowie zasługuje jeszcze na miano Najjaśniejszej, albo wręcz na miano państwa? Wprawdzie wracającej ordzie towarzyszyli dwaj pułkownicy kozaccy, ale wpływ na ocenianie granic „skromności” owego jasyru mieli raczej niewielki. Chmielnicki musiał się zgodzić na dyktat swojego sojusznika, aczkolwiek zyskał bardzo dogodne warunki. W ugodzie zapisano: Chmielnicki hetmanem wojska kozackiego, rejestr podniesiony do 40 tys., restytucja dóbr i praw cerkwi prawosławnej, likwidacja unii brzeskiej, godności i urzędy w województwach kijowskim, bracławskim i czernichowskim tylko dla prawosławnych, wreszcie miejsce w senacie dla metropolity kijowskiego, usunięcie jezuitów i Żydów z Ukrainy. Polski sejm ten układ ratyfikował, ale biskupi (każdy biskup był senatorem) nie wpuścili do senatu prawosławnego metropolity kijowskiego. O likwidacji unii kościelnej mowy być nie mogło, o powrocie szlachty do majątków i obrócenie buntowników w pokornych chłopów pańszczyźnianych też. Zapis o 40 tys. kozaków rejestrowych zmuszał Chmielnickiego do redukcji swojej armii, a gdyby próbował realizować ten zapis, to mógłby skończyć tak jak wielu hetmanów kozackich przed nim – czyli towarzystwo mogło go rozszarpać na kawałki, utopić, albo uśmiercić w inny wyszukany i stosowany w tych środowiskach sposób. Jednym słowem, ugoda zborowska była bardzo kosztownym, aczkolwiek koniecznym wybiegiem aby uratować wojsko koronne przed totalną klęską, a króla przed haniebną niewolą. Znowu król i hetman kozacki zajrzeli do księgi przysłów łacińskich i przypomnieli sobie „si vis pacem parabellum” i dalejże szykować się do następnej wojny. Sejm Rzeczpospolitej uchwalił aukcję wojska na 36 tys. w Koronie i 18 tys. na Litwie i zwołano pospolite ruszenie. Chmiel nie zasypiał gruszek w popiele. Wprawdzie car odmówił bezpośredniej pomocy zbrojnej, dochował pokoju wieczystego zawartego z Władysławem IV w roku 1634 w Polanowie, ale jakieś listy ostrzegawcze w obronie prawosławia do króla wysłał. Zapewnił sobie hetman pomoc ordy, zawsze gotowej na rabunek i branie jasyru, a branych do niewoli nie pytali o narodowość i wyznanie. Rusini też zasilali szeregi galerników. Za obietnice posiłków tureckich i widoki na tron mołdawski dla swojego syna, hetman Wszechrusi jak się zaczął tytułować, poddał Ruś sułtanowi. Oprócz potężnej armii kozacko-tatarsko-tureckiej uderzającej z Ukrainy, na zapleczu wojsk koronnych miało wybuchnąć powstanie ludowe, nad czym pracowały setki emisariuszy kozackich, podburzających włościan w całej Polsce do buntu przeciwko feudałom. Ta operacja się nie udała, a jedynie na Podhalu niejaki Aleksander Kostka-Napierski opanował zamek w Czorsztynie, ale bardzo szybko trafił przed oblicze sądu w Krakowie i został stracony. W czerwcu 1651 r. doszło do spotkania pod Beresteczkiem armii polskiej dowodzonej przez króla, z Kozakami i ordą. Po trzydniowej bitwie Tatarzy uciekli zabierając ze sobą Chmielnickiego. Po zdobyciu taboru kozackiego dokonali Polacy okrutnej rzezi. Bitwa wygrana, ale zwycięstwo, jak wiele wcześniejszych, od Grunwaldu począwszy – zmarnowane. Stary bakałarz uważa, że o tym warto pamiętać i dlatego w nowym roku również będzie gawędził.

Stanisław Łukasik

Pozostałe felietony Stanisława Łukasika >TUTAJ<