Widoki po Grunwaldzie

Grunwald zdecydowanie podniósł notowania Polski i Litwy na arenie międzynarodowej. Uczestnicy soboru w Konstancji usłyszeli głos przedstawicieli Polski o prawach pogan, o nawracaniu bez przymusu i prawdę o misji Zakonu krzyżackiego. Sobór wprawdzie nie rozstrzygnął polsko-krzyżackiego sporu, czyli doraźnego pożytku Polsce nie przyniósł, ale w Europie łacińskiej podważył sympatię dla zakonu, jako przedmurza świata chrześcijańskiego wobec pogan, co niewątpliwie osłabiało jego pozycję. Wprawdzie sukces niewymierny, ale konsekwentną polityką mogła Polska go wykorzystać. Pod Grunwaldem zhołdowane przez Kazimierza Mazowsze, walczyło po stronie Polski, ale z książętami pomorskimi, z którymi ostatni Piast nawiązywał porozumienia, Jagiełło sojuszy nie zawiązał i ci walczyli po stronie Krzyżaków. Po bitwie Bogusław Pomorski przeszedł na stronę Polski obiecując królowi pomoc przeciw zakonowi, ale Jagiełło nie wykorzystał tej sytuacji. Litwini nie doceniali znaczenia dostępu do morza, o czym najlepiej świadczy fakt, iż po wielkiej wojnie z Krzyżakami zadowolili się niewielką plażą wokół Połągi, a nie starali się odzyskać ujść Niemna i Dźwiny. Podobnie wyglądała sprawa ze Śląskiem, o który Kazimierz latach 1345-48 prowadził ostatnią polsko-czeską wojnę (następną była wojna o Zaolzie, ale to już w 1919 roku). Książę Konrad Oleśnicki, walczył pod Grunwaldem po stronie Krzyżaków. Tenże książę Konrad załapał się w kadrze obrazu Jana Matejki. Mistrz Jan z niewiadomych powodów namalował dzielnego księcia, w dziwnej, kolorowej szacie dworaka, a nie w zbroi rycerskiej, w dodatku dzierżącego w ręku buławę rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego. Po bitwie wzmiankowany książę jedenaście miesięcy spędził w polskiej niewoli, ale już podczas wojny głodowej (1414 r.) wraz z innymi książętami śląskimi walczył jako sojusznik Jagiełły. To było pokłosie zwycięstwa. Wreszcie przed Jagiełłą opromienionym zwycięstwem nad zakonem otworzyła się droga do korony czeskiej. Po śmierci króla czeskiego Wacława IV Luksemburskiego, Czesi odmówili prawa do korony bratu zmarłego – Zygmuntowi, którego czynili odpowiedzialnym za śmierć Jana Husa. Ponadto mieli dość ponad stuletniego panowania niemieckiej dynastii w Pradze i zaproponowali tron czeski Jagielle. Kęsek łakomy, wręcz trudno było marzyć o lepszych awansach, ale okazał się zbyt trudnym do przełknięcia. Jagiełło był przychylny projektowi, gotów do otwarcia następnego frontu, ale rada królewska nie podzielała tych zapędów, wiec stanęło na tym, że tron czeski przyjmie Witold. Ten – w zastępstwie – wysłał do Pragi synowca Jagiełły, Zygmunta Korybutowicza, jako swojego namiestnika. Gra była warta świe­czki, ponieważ w skład korony czeskiej w owym czasie wchodziły następujące prowincje: Czechy, Morawy, Łużyce i Brandenburgia. Piękne widoki, ale pamiętajmy, że jesteśmy w początkach XV wieku i już przeciwko husytom zbierała się katolicka krucjata państw niemieckich, inspirowana przez papieża i cesarza, a na rubieży północnej czaił się ciągle jeszcze groźny Krzyżak. Rozsądek nakazywał szukania sojuszników przeciwko zakonowi, a nie nowych wrogów. Wyprawa Korybutowicza do Czech okazała się przedsięwzięciem nieudanym, a po kilkunastu latach wojen domowych w Czechach, tron w Pradze objął Zygmunt Luksemburski. Warto przy okazji przypomnieć, że ten wiecznie potrzebujący pieniędzy monarcha, podwójny szwagier Jagiełły (pierwotnie ożenił się z siostrą Jadwigi Andegaweńskiej, a drugi raz Barbarą Cilejską, siostrą Anny, drugiej żony Jagiełły), oddał Brandenburgię wschodzącej dynastii Hohenzollernów, jako zastaw, a ponieważ nigdy go nie wykupił, więc marchia pozostała dziedzictwem tej dynastii do roku 1918, z tragicznymi dla Polski skutkami. Interesy ze szwagrami bywają różne, a już Jagielle zupełnie nie wychodziły – z kuzynami zresztą również, o czym również warto przypominać.

Stanisław Łukasik

Pozostałe felietony Stanisława Łukasika >TUTAJ<