Jak Kazimierz Wielki zdobywał Ruś Halicką cz. II

Pośpiesznie zorganizowana wyprawa króla Kazimierza po spadek na Rusi w kwietniu 1340, zakończyła się niepowodzeniem. Wprawdzie zajął Lwów, ale wobec silnego oporu bojarów był zmuszony do odwrotu. Druga wyprawa zorganizowana w tym samym roku również zakończyła się niepowodzeniem, jednakże tym razem bojarzy kierowani przez Dymitra Dietko wezwali do pomocy Tatarów. Pomoc okazała się skuteczna. Polacy ponownie musieli się wycofać, a odwetowa wyprawa Tatarów i bojarów dotarła do Wisły i tu została rozbita przez polskie rycerstwo. Ponieważ zajęcie Rusi okazało się zadaniem bardzo trudnym i nie udało się tego dokonać za jednym podejściem to król Kazimierz zastosował swoje metody sprawdzone na innych frontach: krok po kroku. Zarząd Rusi powierzył dotychczasowemu przeciwnikowi, czyli przywódcy bojarów Dymitrowi Dietko, ponadto przyrzekł poszanowanie obyczajów miejscowych oraz wiary prawosławnej. Do rozgrywki o Ruś włączyła się Litwa, korzystająca z pomocy Tatarów, a ci jak zwykle do pomocy byli bardzo ochotni, ponieważ w umowie o współpracę rubrykę – zapłata za pomoc, pozostawiali nie zapisaną. Sami ustalali gratyfikację i sami ją egzekwowali w naturze. „Sprawa ruska stanęła przedwcześnie niespodziewanie na porządku dziennym… Zaskoczyła ona Kazimierza w chwili, gdy pozbywszy się za cenę rezygnacji ze Śląska przeszkód ze strony Luksemburgów, gotował się do skupienia wszystkich sił dla rewindykacji Pomorza” (Jan Dąbrowski – Dzieje Polski średniowiecznej). Aby uniknąć wojny na dwa fronty król musiał zostawić sprawy Rusi w zawieszeniu i zakończyć przerywany rozejmami, a trwający ponad 10 lat stan wojny z Krzyżakami. Do rozprawy Kazimierz Wielki przygotowywał się bardzo starannie. Mając zneutralizowanego Luksemburga i sojusz z Węgrami, nawiązywał układy z księstwami pomorskimi, szachując w ten sposób Zakon od zachodu. O rozprawie orężnej mowy być nie mogło, Polska była jeszcze zbyt słaba . „Król Kazimierz widział się pod tę porę w niebezpieczeństwie ostatecznej zagłady, gdyż bracia krzyżaccy mieli dość siły, aby pół królestwa zagarnąć, a król nie zdołałby stawić oporu” – napisał Jan Długosz. Pozostała jedynie droga dyplomatyczna, a finał nastąpił w Kaliszu w lipcu 1343 roku. Polska przekazała Zakonowi Pomorze jako „wieczystą jałmużnę”, a Zakon odda Kujawy, Ziemię Dobrzyńską i w 15 dni po ratyfikacji wypłaci Polsce odszkodowanie, w wysokości 10 000 florenów. Nawiasem mówiąc tego odszkodowania Polska nigdy nie otrzymała, licząc należne odsetki za zwłokę – uzbiera się znaczna kwota. Gdy różni pokrzywdzeni żądają od nas odszkodowania, może czas by się upomnieć o wypełnienie postanowień pokoju kaliskiego w całości. Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego istnieje, a wielki mistrz nie tak dawno odwiedził Malbork. Pokój kaliski na 66 lat zabezpieczył Polskę przed groźbą krzyżacką, a Grunwald był sprawdzianem, jak Kazimierz i jego następcy ten czas wykorzystali. Umiejętna polityka w stosunku do Mazowsza doprowadziła Piastów mazowieckich do złożenia hołdu lennego Koronie Królestwa Polskiego. Mógł wreszcie król Kazimierz wrócić do ostatecznego rozwiązania spraw ruskich. Prawie dwadzieścia lat trwały wojny o Ruś, a nie z Rusią. Te wojny nie toczyły się o niepodległość Rusi Halickiej, a o to, kto będzie panował we Włodzimierzu, Haliczu i Lwowie: Litwa, Tatarzy, Węgry czy Polska. Z tych zapasów zwycięsko wyszła Polska co było uwieńczeniem mistrzowskiej polityki króla Kazimierza. Wojując z Lubartem potrafił dogadać się z innymi książętami litewskimi, a przydzielając im ruskie dzielnice uczynił ich swoimi lennikami. Lokując Lwów i nadając wszystkim mieszczanom prawo magdeburskie zaznaczył: „…jednakże ze specjalnej naszej łaski pragniemy zachować Ormian, Żydów, Saracenów i Rusinów w ich obrządkach i prawach”.
Stanisław Łukasik

POZOSTAŁE FELIETONY STANISŁAWA ŁUKASIKA >TUTAJ<