Obszar Rzeczypospolitej po unii lubelskiej na tle granic państw współczesnych
1 Korona
2 Prusy – lenno Korony
3 Wielkie Księstwo Litewskie
4 Inflanty
5 Kurlandia – lenno Korony i Litwy
Mapa autorstwa Bogomolov.PL – Praca własna using File:Polish-Lithuanian Commonwealth (1619) compared with today’s borders (noname).png, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=18206319
Wiele wieczorów mogłyby trwać rozmowy o unii Korony Królestwa Polskiego z Wielkim Księstwem Litewskim i kilka gawęd tym sprawom poświęciłem. Dzisiaj przyszedł czas na opowieść o „produkcie finalnym” dzieła rozpoczętego w Krewie w roku 1385. Rzadkość to niezwykła w dziejach średniowiecznej Europy, by dwa państwa które przez ponad sto trzydzieści lat (z niewielkimi przerwami)wojowały ze sobą, nagle zakopują topory wojenne i dobrowolnie zawierają unię. Wprawdzie nigdy nie zrealizowano zapisu o włączeniu Litwy do Korony (owo wieloznaczne aplicare), ale jako unia personalna złączona osobą jednego władcy przetrwała lat 184. Różne były spoiwa tego związku, a najważniejsze czyli obrona przed Krzyżakami, po Grunwaldzie straciło dla Litwy znaczenie, a mimo to unia trwała. Dla Litwy, która zadowoliła się odzyskaniem Żmudzi i zdobyciem od zakonu kilku kilometrów plaży pod Połągą jako jedyny dostęp do Bałtyku, celem głównym teraz była obrona przed Moskwą realizującą program Iwana Kality polegający na zbieraniu ruskiej ziemi – i tu Litwini chętnie korzystali z polskiej pomocy. Korona przez ponad sto lat po Grunwaldzie nie mogła się uporać z Krzyżakami i nie mając pomocy od Litwy, ostatecznie rywalizację przegrała. Innym polem zaangażowania sił Korony była rywalizacja z Habsburgami o Czechy, Węgry i Mołdawię, którą również przegrała. Ugoda zawarta w Krewie nie przekreśliła suwerenności Wielkiego Księstwa Litewskiego. Jak widzimy obydwa państwa prowadziły samodzielnie politykę zagraniczną, miały oddzielne wojska, skarby i prawa, nawet wspólny władca, w Koronie był królem elekcyjnym, a na Litwie dziedzicznym wielkim księciem. Zabiegi zmierzające do silniejszego zespolenia partnerskich państw rozpoczął Zygmunt August pod naciskiem polskiego ruchu egzekucyjnego, a także pod naciskiem szlachty litewskiej, która chciała zdobyć prawa z jakich korzystała szlachta polska i tą drogą uwolnić się spod wszechwładzy rodzimej magnaterii. W Koronie pełnia władzy należała do sejmu, zaś na Litwie wielki książę był władcą niemal absolutnym, a liczył się jedynie z radą książęcą złożoną z przedstawicieli magnaterii. Impulsem do zacieśnienia związku były klęski Litwy w wojnie z Moskwą gdy ta ruszyła na Inflanty, a po drodze zdobyła Połock. Do obrony przed tak skutecznym „ zbieraczem ruskiej ziemi” jakim okazał się Iwan IV Groźny nie wystarczyła doraźna pomoc Korony, to musiał być wspólny interes dwu państw związanych unią realną. W sytuacji gdy starzejący się i chory Zygmunt August, ostatni z Jagiellonów, nie zostawiał dziedzica, jedynego zwornika dwóch państw złączonych unią personalną, ściślejszy związek był koniecznością, szczególnie dla księstwa litewskiego, co pojmowała litewska szlachta, ale nie magnaci. Od wieków rządzący Litwą rody Gasztołdów, Chodkiewiczów, Hlebowiczów i najpotężniejszych z nich, Radziwiłłów, obawiali się rosnącej roli szlacheckiego sejmu litewskiego, powołanych przez króla sejmików ziemskich, a co ważniejsze -utraty dóbr w razie rozciągnięcia ruchu egzekucyjnego na wschodnie rubieże. Król mógł niejako odgórnie połączyć oba państwa, ale wyznawał zasadę – „dzieło trwałego zjednoczenia nie może opierać się na przymusie”. Dla przekonania litewskich wielmożów przyłączył do Korony, należące dotychczas do WKL województwa ruskie, Kijowskie, Bracławskie, Podole, Podlasie i Wołyń, oczywiście za zgodą tamtejszej szlachty. Ten zabieg okazał się skutecznym i panowie litewscy migiem wrócili na sejm do Lublina, który nie tak dawno buńczucznie opuścili. 28 czerwca 1569 roku nastąpiła wymiana dokumentów i przedstawiciele stron ogłosili „obustronną dobrowolną zgodę na nowy wiecznotrwały związek „wolnych z wolnymi, równych z równymi.” Następnego dnia, kościele św. Stanisława u Dominikanów, jak głosi lubelska tradycja, król sam śpiewał „Dedeum Laudamus”, na okoliczność „już Królestwo polskie i Wielkie Księstwo litewskie jest jedno nierozdzielne i nierożne ciało, a także nierożna, ale jedna a spolna Rzeczpospolita, która się ze dwu państw i narodów w jeden lud zniosła i spoiła (akt unii)”. Nigdy w dziejach odrębne narody nie zawarły trwalszego ślubu przy mniejszym zastosowaniu nacisku. Stało się wedle życzenia setek tysięcy, z ujmą tylko dla garści uprzywilejowanych i dla ich pychy… Na razie wystarczy tu stwierdzić, że unia lubelska, równa doniosłością kalmarskiej (Dania, Szwecja, Norwegia z roku 1397 przetrwała lat 126) przewyższy swą trwałością wszystkie nowożytne związki państw Europy lądowej, nie obróci się w niczyj ucisk ani wyzysk” – oceniał dzieło ostatniego Jagiellona i szlachty polskiej i litewskiej historyk Władysław Konopczyński. Była to unia realna tworząca jedno państwo – Rzeczpospolitą Obojga Narodów ze wspólnie wybieranym królem, jednym sejmem i wspólną polityką zagraniczną, przy zachowaniu odrębnych urzędów dla Litwy i Korony. W roku 2018 akt unii został wpisany na listę UNESCO – Pamięć Świata, o czym opowiada dumny z dzieła naszych przodków stary bakałarz – Stanisław Łukasik
Pozostałe felietony Stanisława Łukasika >TUTAJ<