Prawdziwy cud nad Wisłą

Zadajmy pytanie, jakie to bastiony tworzyły twierdzę o którą rozbiły się plany sowietyzacji Europy snute przez Lenina, Trockiego czy Stalina od 1918 roku. Donżonem tej twierdzy była tkwiąca w narodzie polskim, podtrzymywana przez elity, wola wybicia się na niepodległość. Wyrażał ją powstaniec z szablą w ręku, stawiający zbrojny opór socjalista, budzący świadomość narodową endek jak i wielkopolski chłop broniący własnej ziemi przed pruskim zaborcą. Głównym bastionem było polskie wojsko tworzone z formacji wojskowych powstałych podczas wojny m.in.: legiony, (Józef Piłsudski, Kazimierz Sosnkowski, Władysław Sikorski), polskie korpusy utworzone w Rosji po rewolucji lutowej, (Józef Dowbór Muśnicki, Lucjan Żeligowski), wreszcie armia Hallera utworzona we Francji. Jak bardzo Polacy pragnęli niepodległości, najlepiej świadczą obrońcy Lwowa walczący z Ukraińcami od 1 listopada 1918 roku, powstańcy wielkopolscy którzy zrywem z 27 grudnia 1918 roku przypomnieli Niemcom jak i Sprzymierzonym przygotowującym konferencję pokojową w Paryżu o polskości Wielkopolski i Pomorza. Wkraczających na Wileńszczyznę krasnoarmiejców przywitały uzbrojone formacje Samoobrony broniące polskości Wilna, a przecież bolszewicy spodziewali się łuków triumfalnych stawianych przez klasę robotniczą swoim wyzwolicielom. Rozpolitykowany naród i politycznie bardzo poróżniony, a wystarczy nadmienić, że w pierwszych dniach wolności działało kilkanaście partii politycznych, w tym najtrudniejszym czasie potrafił się zjednoczyć i podporządkować woli powracającego z niemieckiego więzienia Komendanta I Brygady, ubranego w „szary strzelca strój”. W tym miejscu ponownie przywołam już cytowany fragment wypowiedzi Marszałka: „Za jedną rzecz ten człowiek był witany, za jedną rzecz, powtarzam mógł on mieć prawo moralne do zajęcia tego stanowiska, za to, moi panowie, że nosił ten mundur, za to, że był Komendantem I Brygady”. Przedziwna sytuacja, gdy Rada Regencyjna w osobach: ziemianin Józef Ostrowski, kardynał Aleksander Kokowski i książę pan Zdzisław Lubomirski przekazuje naczelną komendę nad polską armią, której jeszcze nie było, socjaliście Józefowi Piłsudskiemu bez żadnego przymusu, ani zamachu. Czyżby nie było innych kandydatów? A płk Roja tworzący polskie formacje wojskowe w Galicji, a gen. Rozwadowski przekształcający Polnische Werchmacht w polskie wojsko, a Dowbór-Muśnicki, dowódca polskiego korpusu w Rosji, nie nadawali się na wodzów polskiej armii, tylko ten „wojskowy dyletant?” Cztery dni później Naczelny Wódz nieistniejącej armii ogłosił się Naczelnikiem Państwa Polskiego i powołał rząd pod prezesurą socjalisty i kapitana legionów, Jędrzeja Moraczewskiego. Endecja jak i ludowcy od Witosa, odmówili udziału w socjalistycznym rządzie. Ententa także nie uznała rządu tworzonego przez byłych sojuszników Niemiec i Austrii. Podstawowym zadaniem tego rządu było uspokojenie sytuacji, uchronienie Polski przed komunistyczną rewolucją i przeprowadzenie wyborów. Dzięki reformom socjalnym: równe prawa obywatelskie, ośmiogodzinny dzień pracy, ubezpieczenia chorobowe, legalne związki zawodowe, zapowiedziane wywłaszczenie wielkiej własności ziemskiej, odradzające się państwo uniknęło nieszczęścia komunistycznej rewolty. Sejm jednomyślnie wybrał J. Piłsudskiego Naczelnikiem Państwa, a ten okazał się mężem opatrznościowym. Tworząc rząd lewicowy zapowiedział, że nie może przyjąć znaku jednej partii, a ma obowiązek działać w imieniu całego narodu. Dzięki zgodzie na jaką zdobył się naród w pierwszych miesiącach odrodzenia, co w moim przekonaniu zasługuje na miano cudu, Polska mogła zatrzymać bolszewicką nawałę w roku 1919.

Stanisław Łukasik

Pozostałe felietony Stanisława Łukasika >TUTAJ<