Z samych panów zguba Polaków (2)

Sejmiki szlacheckie i sejm walny umożliwiły Jagiellonom uwolnienie się spod kurateli możnowładców. O najważniejszych sprawach w państwie decydował sejm w którym sojusz izby poselskiej z królem dawał przewagę nad senatem. Stan taki trwał za panowania Kazimierza Jagiellończyka i Jana Olbrachta. Aleksander dał się zdominować przez senatorów, a jego młodszy brat, Zygmunt Stary, dobrowolnie stał się „królem senatorów”. Łatwiej było dojść do porozumienia z senatorami, którzy stanowiska i królewszczyzny zawdzięczali królowi, niż z izbą poselską czy sejmikami szlacheckimi. Szlachta była bardzo wrażliwa na zagrożenie wolności obywatelskich, a takie widziała w dążeniach króla, np. do umocnienia swojej pozycji poprzez wprowadzenie stałych dochodów i stałego wojska. W początkach XVI wieku sejm nie miał jeszcze liderów którzy potrafili zrozumieć rację stanu, przeto przez ponad 50 lat szlachta była w „totalnej” opozycji do króla i senatu, tocząc nieustanne spory. W czasie gdy decydowały się losy środkowej Europy, pojawiła się szansa na ostateczne zabezpieczenie kresów południowo-wschodnich przed napadami Tatarów, zabezpieczenie naszych interesów nad Bałtykiem, polityka polska plątała się o własne nogi, nie była w stanie podjąć żadnego, wielkiego wyzwania. W 1563 roku pojawiła się szansa na gruntowne reformy skarbowe, dające szansę na uregulowanie dochodów państwa na utrzymanie stałego wojska, a przez to zapewnienie Polsce aktywnego udziału w polityce europejskiej. Wtedy w sejmie pojawili się liderzy z prawdziwego zdarzenia, Mikołaj Siennicki, Rafał Leszczyński, Hieronim Ossoliński. Warto te nazwiska zapamiętać. Program jaki przygotowali to przede wszystkim egzekucja praw i dóbr, co sprowadzało się do rewizji bezprawnie dzierżonych królewszczyzn i przeznaczenie uzyskanych kwot na utrzymanie dworu, administracji i armii. Wielki ruch, rozpoczęty przy poparciu króla, który na czas sejmu zamiast włoskiego stroju, przywdział strój szlachecki. Egzekucję uchwalono, „sądny dzień” na posiadaczy królewszczyzn jednak nie nastąpił, ponieważ nie objęła Litwy, Ukrainy, ani nawet Rusi, a tam właśnie rosły ogromne fortuny królewiąt, które zadecydowały o przyszłości państwa. Zabrakło determinacji szlachcie, zabrakło królowi. Na dobrych chęciach światłych posłów skończył się wielce obiecujący ruch egzekucyjny, skarb państwa pozostał w nędzy, a armię tworzono od potrzeby do potrzeby, gdy wróg w granicach i larum grają. Znowu król zaciąga pożyczki pod zastaw królewszczyzn, co daje okazję do powstawania ogromnych majątków i uprawnień hetmanom, do prowadzenia własnej polityki zagranicznej włącznie. Ruch egzekucyjny był ostatnią zdrową akcją polskiej szlachty. „Puszczony samopas, pozbawiony kierownictwa, a nawet sabotowany przez króla, krzywo rósł parlamentaryzm polski” pisał Paweł Jasienica. Skończyło się to największą i śmiertelną chorobą, czyli zasadą jednomyślności w podejmowaniu decyzji, a na końcu było liberum veto. Za Zygmunta Augusta izba poselska decydowała większością głosów, była więc szansa aby tą rzeczywistość przetworzyć w niezłomna zasadę prawną, aby rozciąć ten zadzierzgający się węzeł gordyjski”, którym uduszono polskie państwo. Zasada liberum veto, która urosła do rangi źrenicy złotej wolności szlacheckiej, stała się znakomitym orężem dla magnatów, którzy niezadowoleni z polityki królewskiej, mogli poprzez swoich „podopiecznych” posłów zerwać każdy sejm. Z czasem nauczyli się z tej zasady korzystać nasi sąsiedzi. Wystarczyło tylko przekupić odpowiedniego magnata a ten już zrobił co należy. Sejmiki również straciły samodzielność. Trudno sobie wyobrazić aby sejmik w którym uczestniczył jaśnie wielmożny, chociaż nie zawsze oświecony, mógł wybrać posłem szaraczka niemile widzianego. Jeżeli do tego dodamy wymiar sprawiedliwości, skuteczny dla włościan i mieszczan, ale już nie dla Jaremy Wiśniowieckiego, który na sąd sejmowy przyjechał do Warszawy w asyście trzytysięcznej własnej armii. Zarzuty stawiane przez Stanisława Staszica wydają mi się całkiem zasadne.


Stanisław Łukasik