Po drugiej stronie: Poniedziałkowy zabójca

Po drugiej stronie

Poniedziałkowy zabójca

Drodzy Czytelnicy, czy wiecie że… w październiku 2016 roku „jedyny raz w życiu przeżywamy taki miesiąc, w którym będzie 5 sobót, 5 niedziel i 5 poniedziałków? Coś takiego zdarza się raz na 823 lata. Ostatni raz wydarzyło się w 1191 roku, a następne będzie miało miejsce w 2837 roku”. Dobry wstęp? – No jakaś sensacja to zaraz nie jest, ale jak nadać jakiś szalony tytuł „Morderstwo w każdy poniedziałek”, to zważywszy, że jest ich 5… aż strach się bać. Uspokajam, jak trochę poszperać po kalendarzach, to tych niepowtarzalnych dni i miesięcy trochę się znajdzie. W każdym razie, pierwsza z pięciu październikowych sobót i niedziel za nami. Mam nadzieję, że weekend się udał (przynajmniej noworudzkim seniorom). Co do pierwszego z pięciu poniedziałków, to mam pewne obawy, że dla niektórych okazał się bardzo „czarny”, a dla innych wyjątkowy i rzeczywiście ­niepowtarzalny.
Ale wróćmy jeszcze do ubiegłego (minionego) tygodnia. Bywając w różnych miejscach, z racji tego, że dziennikarz w redakcji siedzieć nie powinien (przynajmniej zbyt długo), a raczej wśród ludzi bywać – trafiłem w środę na sesję do ratusza. Nie pierwszy raz uczestniczyłem (jako widz) w takowym posiedzeniu. Po moim przylocie do Nowej Rudy, już 31 sierpnia byłem świadkiem chyba najkrótszej sesji rady w historii naszego miasta – 24 minuty i… „po zawodach”. Ale tamta, to była sesja nadzwyczajna. Ta, która miała miejsce ostatnio w noworudzkim ratuszu, nie miała co prawda w tytule swojej „nadzwyczajności”, ale na swój sposób nadzwyczajna, niepowtarzalna była. Dlaczego? Gdyż uchwały głosowane przez radnych dotykają naszych kieszeni – opłaty cmentarne i podwyżka za wywóz śmieci. Myślałem, że to kwestie ważne, jednak głosowano je w tak szybkim tempie, że niespecjalnie do mnie docierało późniejsze tłumaczenie: „Nie ma o czym na sesji mówić, bo radni już wszystko przedyskutowali na komisjach”.
I jedna sprawa zaprzątnęła moją głowę w minionym (ubiegłym) tygodniu. Chciwość – mówi nam to coś? Zjawisko dość powszechne we współczesnym świecie, występujące i w nas. Określają je – by zmiękczyć temat – chorobą chciwości, pogonią za pieniądzem. Niemcy powiadają: „Das Todeshemd hat keine Taschen” – „Śmiertelna koszula jest bez kieszeni”. Oczywiście, nie musimy ich słuchać (to ostatnio takie niepoprawne), ale to prawda – do wieczności zabierzemy tylko uczynione dobro, reszta przepadnie. Może więc tak – Stop! Panie i panowie – nie gońmy za każdym groszem i okazją oszukania kogoś w imię własnej wygody! Teraz rozumiem – stąd ten pośpiech.
I tak na koniec (to taki nowy akcent), jeden z moich „ulubionych autorów” – św. Paweł, kiedyś napisał do swego ucznia Tymoteusza, ważne słowa przestrogi:
„Wielkim zyskiem jest pobożność wraz z poprzestawaniem na tym, co wystarczy. Nic bowiem nie przynieśliśmy na ten świat; nic też nie możemy z niego wynieść. Mając natomiast żywność i odzienie, i dach nad głową, bądźmy z tego zadowoleni. A ci, którzy chcą się bogacić, wpadają w pokusę i w zasadzkę oraz w liczne nierozumne i szkodliwe pożądania. One to pogrążają ludzi w zgubę i zatracenie. Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy. Za nimi to uganiając się, niektórzy zabłąkali się z dala od wiary i siebie samych przeszyli wielu boleściami” (1 Tm 6, 6-10).

Wojciech Grzybowski