Zatrzymaj chwilę
Marta Ladyca-Leja, fotograf – odwiedziła naszą redakcję. Emocjonalnie i rodzinnie związana jest z naszymi terenami, ponieważ to tutaj spędziła większość swojego dzieciństwa. Dziś mieszka w Świdnicy, ale sesje fotograficzne wykonuje na terenie całego Dolnego Śląska
– Od wielu lat interesuję się fotografią. Kiedyś to były tylko krajobrazy, fotografia miast, danej kultury – mówi Marta Ladyca-Leja. – Od 6 lat, odkąd mam dzieci, zajmuję się fotografią portretową, dziecięcą. Nigdy wcześniej nie myślałam, że będę fotografować ludzi – dodaje.
Pani Marta zachwyciła się po raz pierwszy tym rodzajem fotografii, kiedy udała się na profesjonalną sesję rodzinną. Potem była Akademia Fotografii Dziecięcej, dedykowana głównie dla mam, które potrafią wydobyć więcej emocji swoich dzieci – a dziecko jest dosyć wdzięcznym modelem, dostępnym dla każdej mamy właściwie 24 godziny na dobę.
– Pomyślałam sobie wówczas: czemu nie – wspomina pani Marta. – Przystąpiłam do pierwszego, drugiego i kolejnych kursów w tym kierunku. Było ich w sumie pięć. Uczyłam się m.in. techniki i kompozycji. Następnie był uniwersytet, który poszerzał horyzonty, uczył poszukiwać swojego stylu, nowych możliwości w ten sposób, aby fotografie nie były tylko i wyłącznie dobre, ale również stało się czymś przyciągającym, magicznym, niezwykłym – uzupełnia.
Moja rozmówczyni, choć ma już za sobą wiele kursów i szkoleń, które wzbogacają fotografa nie tylko w wiedzę, ale również w niezbędne doświadczenie, nie poprzestaje na tym. Rozważa kolejny semestr na uniwersytecie, a w międzyczasie doszkala się na warsztatach u doświadczonych osób, które ją inspirują.
– Od koleżanki, która jako pierwsza mnie zainspirowała, dowiedziała się o warsztatach fotografii ciążowej. Tam nauczyłam się wiele na temat obróbki w Photoshopie, które nie mają przerysowywać rzeczywistość, ale uwypuklać detale, mające niezwykły wpływ na końcowy efekt – tłumaczy pani Marta. – Z kolei w szkole, w której się uczyłam, zamieszczaliśmy swoje prace, które były nominowane do wyróżnienia, spełniając cztery warunki dobrej kompozycji. Z czasem najlepsi otrzymywali stosowną akredytację – ja otrzymałam dwa miesiące temu – dodaje.
Pani Marta jest niezmiernie wdzięczna, że tyle mogła się nauczyć, że tak wiele praktycznych porad oraz doświadczeń udało jej się pozyskać. Dziś idzie już własną ścieżką profesjonalnego fotografa. Pokochała reportaż fotografii ślubnej – czuje w tym ogromny potencjał i nadal rozwija się w tym kierunku. Opowiada również o tym, co jest najważniejsze dla niej podczas przygotowań do sesji.
– Szukam nowych terenów, klimatu dla danej pary czy rodziny. Wcześniej rozmawiamy i na podstawie tej rozmowy dobieram tło. Czasem jest to sesja w studio lub w domu klienta, ale najbardziej lubię pokazywać naturę – wyjaśnia pani Marta. – Podstawą jednak w uchwyceniu tych chwil, ich zatrzymaniu, są emocje. To jest to, na co wyczekuję i to, co najbardziej się liczy po latach. Zdjęcia, które mają największą wartość to te, które pokazują relacje pomiędzy członkami rodziny czy przyjaciółmi. Wówczas jeszcze bardziej ożywają wspomnienia i te właśnie zdjęcia przyciągają najbardziej, niejednokrotnie powodując, że łza się w oku zakręci – dodaje.
Atutem pani Marty jest kadrowanie, pokazanie jednej sceny z różnych perspektyw, ciekawe i niejednokrotnie zaskakujące ujęcia, jak również pokazanie szerokiej sceny, kontekstu.
– Pokazuję nie tylko to, że ktoś się śmieje, płacze, komuś macha, ale również dlaczego to robi. Chcę w ten sposób budować całą historię, opowiadać ją – wyjaśnia. – Podczas sesji ślubnej mówię często młodym, aby zachowywali się naturalnie, tak jakby fotografa w ogóle nie było. Ważne jest również nawiązanie relacji z klientem, wytworzenie luźnej atmosfery, aby mógł mi zaufać, polubić – wszakże wchodzę „z butami” w jeden z najważniejszych dni w ich życiu i dobra współpraca również przekłada się na końcowy rezultat – uzupełnia.
Jeżeli chodzi o reportaż, pani Marta wykonuje także wiele zdjęć w czerni i bieli.
– Używam kontrastów. Lubię żeby czerń była czernią, a biel – bielą – opowiada moja rozmówczyni. – To zamiłowanie wzięło się od mojego faworyta, jeżeli chodzi o fotografię ślubną, Jeffa Ascough – uznanego na świecie fotografa. On mnie zainspirował, jeśli chodzi o śluby. Jestem również świeżo po 2-dniowych warsztatach fotografii ślubnej Akademii Nikona z Grzegorzem Moment Płaczkiem. Jestem bardzo zainspirowana. Mam nowe pomysły do działania, jeżeli chodzi o fotografię ślubną, co na pewno wpłynie pozytywnie na moją dalsza pracę – uzupełnia.
Pani Marta najchętniej fotografuje wszystko co związane z ludźmi. Nie fotografuje produktów, czy wnętrz. Pasjonuje ją człowiek i zatrzymane w kadrze chwile – w niepowtarzany, zaczarowany sposób, co widać na tych kilku prezentowanych zdjęciach.
Chętnych do zatrzymania niepowtarzalnych chwil w kadrze, zachęcam do umówienia się na sesję
Marta Ladyca-Leja
www.facebook.com/mArteWorld
www.martaladycaleja.com