Wycinka drzew wokół Nowej Rudy
Przedstawiamy Apel Rady Miejskiej w Nowej Rudzie przyjęty na sesji w środę 31 marca, dotyczący kwestii wycinania drzew w lasach wokół Nowej Rudy. O sprawę wycinki zapytaliśmy Sławomira Karwowskiego, nadleśniczego Nadleśnictwa Jugów
Apel radnych dotyczy kwestii niezwykle istotnych dla społeczności lokalnej Gminy Miejskiej Nowa Ruda nie tylko na dziś, ale także na lata przyszłe. Meritum apelu jest wstrzymanie postępującej od kilku lat masowej wycinki drzew w lasach stanowiących otulinę Nowej Rudy. Nie jest to wyłącznie problem Gminy Miejskiej Nowa Ruda, a takie działania budzą zaniepokojenie także innych samorządów.
– Te drzewa, które zostały wycięte w lasach w okolicach Nowej Rudy, nie zostały wycięte w przeciągu miesiąca, dwóch, trzech czy pół roku. Są to przede wszystkim świerki. Zostały wycięte w przeciągu ostatnich czterech lat i wszystkie, które były wycinane, były wycinane tylko i wyłącznie z powodów sanitarnych. Były to świerki zaatakowane przez kornika, albo były to „wywroty” – mówi Sławomir Karwowski, nadleśniczy Nadleśnictwa Jugów. – Wiele świerków, które były wycinane, były zaatakowane przez kornika i nie miały kory, czyli były już martwe, ale miały jeszcze zielone igły. Mówienie, że były wycięte drzewa zielone i były zdrowe, jest kłamstwem, dlatego, że były wycinane drzewa tylko i wyłącznie w ramach cięć sanitarnych, i takie drzewa należy wycinać, bo to, że jest zielone, nie zmienia faktu, że jest martwe – dodaje.
Ogałacanie z lasów całych powierzchni wzgórz i gór wokół Nowej Rudy jest zauważalne przez społeczeństwo i je bulwersuje. Samorządowcy apelują, by dokonać zmiany w planach pozyskiwania drewna z naszych lasów w taki sposób, by zdążyły nowe nasadzenia podrosnąć na tyle, by przejęły funkcję dotychczasowych.
– Naszym zadaniem, jako nadleśnictwa, jest zadbać o to, żeby lasy wokół miasta nie umarły całkowicie. Jeżeli byśmy zostawili takie chore drzewa z kornikiem na terenie miasta, to doprowadziłoby do gradacji – wtedy cały las jest zabijany. Przykładem mogą być tu Izery – góry zostały ogołocone, to była klęska ekologiczna. Przegapiono czas, a później już było za późno na jakiekolwiek działania – mówi Sławomir Karwowski. – Zamieniamy świerki przede wszystkim na drzewa liściaste, odporniejsze na zanieczyszczenia, m.in. pyły PM10 czy 2,5. Tam, gdzie świerki zostały wycięte, sadzimy nowe drzewa. Rzeczywiście, dopiero za 10 lat będzie widać ładny młodnik, ale ten las będzie – dodaje nadleśniczy.
Dopytaliśmy nadleśniczego także o kwestię placu przy ul. Jawornik.
– Miasto ustawiło ten plac wypoczynkowy niezgodnie z prawem budowlanym, przy samej granicy lasu, przy dużych drzewach, które stanowiły zagrożenie spadających gałęzi. Prawo budowlane mówi wyraźnie, że trzeba zachować od skraju lasu odległość co najmniej dwóch wysokości drzewostanu. Złamano podstawowe zasady bezpieczeństwa – podkreśla nadleśniczy.
Społeczny sprzeciw budzi także fakt, iż firmy dokonujące wyrębu i wywozu pozyskanego drewna z lasów, pozostawiają po sobie nieład, rozjeżdżone drogi nie tylko transportu leśnego, ale także drogi gminne.
– Zdarzają się takie przypadki, zwłaszcza w przypadku dróg gruntowych, że będzie droga rozjeżdżona. Pomimo tego, że to nie my – jako nadleśnictwo, będziemy ją naprawiać – deklaruje Sławomir Karwowski.