Tak dziwnej sytuacji jeszcze nie przeżyłem

Sytuację związaną z pandemią zakaźnej choroby COVID-19, wywoływanej przez koronawirusa SARS-CoV-2, odczuły nie tylko firmy. Skutki wprowadzonych obostrzeń odczuła też kultura. Jakie? – pytamy Wojciecha Kołodzieja, dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury w Nowej Rudzie

– Panie Dyrektorze, jakie są skutki ponaddwumiesięcznej przerwy związanej z epidemią?
– Tak naprawdę, to skutki epidemii dopiero odczujemy, bowiem flagowe imprezy w Nowej Rudzie już odwołaliśmy, albo tak naprawdę przyjdzie nam odwołać. Dwa i pół miesiąca zawieszenia funkcjonowania sekcji w Miejskim Ośrodku Kultury, kina, mniejszych i większych koncertów – sprawiło, że byliśmy w dużej próżni.
– Staraliście się być w kontakcie z członkami sekcji on-line.
– Oczywiście, część z nas pracowała zdalnie, chociażby przy takich akcjach jak różnego rodzaju konkursy i innych tego typu działaniach. To bardzo fajnie funkcjonowało, ale nic nie zastąpi kontaktu na żywo. Na szczęście od dwóch tygodni funkcjonują już sekcje indywidualne i część sekcji tanecznych, do prób powróciła orkiestra górnicza, „odmrożone” zostało kino, chociaż z tytułami na ryku kinowym bywa różnie… Serce Miejskiego Ośrodka Kultury w Nowej Rudzie zaczyna bić, można do nas przyjść po południu i to zobaczyć.
– Wspomniał Pan o flagowych koncertach związanych z szeroko rozumianą imprezą „Lato w mieście”, a także Międzynarodowy Festiwal Folkloru – co z tymi imprezami?
– Na pewno nie będzie imprezy czerwcowej, czyli festiwalu hip-hopu, nie będzie dnia koncertowego na którym miały wystąpić Sarsa i Margaret, na pewno nie będzie festiwalu folkloru. Przy tak dużej imprezie międzynarodowej to jest zbyt duże ryzyko, zresztą wszystkie festiwale folkloru w Polsce są odwołane. Wiem, że przez trzy dni będziemy gościć „Góry literatury”, ale szczegółów jeszcze nie znam. Tli się mała nadzieja, że koncert Margaret może się odbyć w przedostatni weekend września, bo tak też jesteśmy umówienia z panią menadżer i z Margaret. Gdyby obostrzenia pod koniec czerwca, bądź na początku lipca pozwoliły organizować imprezy masowe, to my na „zakończenie lata” z przytupem będziemy chcieli pożegnać ten kryzys. Nie mniej cieszę się, że wróciła działalność sekcji, że powróciło kino. Na pewno zarysujemy jakiś plan wakacyjny dla dzieci, rzecz jasna trzymając się wszystkich wytycznych sanitarnych. Na pewno skoncentrujemy się na mniejszych koncertach, możemy organizować takie do 150 osób – być może ten limit się powiększy. Sytuacja jest dynamiczna, więc trzeba być elastycznym.
– W ubiegły weekend, po częściowym zniesieniu obostrzeń sanitarnych, miał być pierwszy seans i nie wyszło.
– No właśnie powiem szczerze to była dziwna sytuacja. Przygotowaliśmy perfekcyjnie salę kinową, przeprowadziliśmy ozonizację sali, a w piątek dystrybutor filmu nie zezwolił na projekcję. Podejrzewam, że bał się tego, że będzie mała frekwencja i podejrzewam, że ten film wróci na ekrany jesienią. Teraz filmowcy mają ciężką sytuację. Gdybym miał przewidywać ile osób przyjdzie do noworudzkiego kina, byłoby bardzo trudno to określić. To jest kwestia – powiedzmy kolokwialnie – przełamania się…
– Może dobrym rozwiązaniem byłby jakiś „kasowy” film, który by przyciągnął widzów?
– Nie ma teraz takich filmów. Wszystkie projekcje filmów typu „Bond” zostały przesunięte na jesień, wszystkie premiery zostały poprzesuwane. Dystrybutorzy boją się strat finansowych.
– Co działo się w trakcie „przerwy” w MOK-u?
– Powiedzmy żartobliwie, że plusem epidemii jest to, że przez ten czas przeprowadziliśmy w ośrodku kultury szereg remontów. Myślę, że już niedługo w holu kinowym będzie można podziwiać „Aleję gwiazd”, a hol będzie holem kinowym z prawdziwego zdarzenia. Nie mniej obecna sytuacja jest wyjątkowa. Ćwierć wieku pracuję w kulturze i tak dziwnej sytuacji jeszcze nie przeżyłem.
– Brak dużych koncertów, różnego rodzaju imprez masowych, to dla was z jednej strony oszczędność, ale też straty, a co najważniejsze brak kontaktu z noworudzianami, z widzami.
– Nie przeczę, my to naprawdę najbardziej odczuwamy. Tu zawsze coś się działo, było mnóstwo ludzi. Jedne dzieciaki przychodziły na zajęcia, inne wychodziły, wszystko wrzało. Teraz mamy bardzo dziwną sytuację, ale życie nie lubi próżni. Myślę, że jak to wszystko się udrożni, to bardzo szybko zapomnimy…
– Panie Dyrektorze ośrodek kultury, którym Pan kieruje, w tym roku obchodzi okrągłe urodziny – macie już 50 lat.
– Przed pandemią mieliśmy plan zorganizowania z tej okazji zacnego koncertu, który by uczcił rocznicę. Powiem tak, generalnie do końca roku mamy jeszcze kilka miesięcy, a my „postawieni pod ścianą” potrafimy bardzo szybko zorganizować dobrą imprezę i liczę, że tak się stanie.
– Życząc dalszych sukcesów, dziękuję za rozmowę.
– Dziękuję.

Str. 5 w numerze 432 tygodnika „Noworudzianin” dostępnym tutaj.



Numer 432
12-18 czerwca 2020 r.



POBIERZ ZA DARMO TUTAJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *