Nie daj się oszukać przy zakupie opału
Do naszej redakcji trafiło kilka osób, które czują się oszukane przy zakupie opału na zimę
Jedni skarżą się na złą jakość węgla, którą trudno ocenić gołym okiem, a inni opowiadają historie o „ekologicznym” pelecie, do którego produkcji używa się plastiku i mieli się tam co popadnie. Inni z kolei krytykują zmienny tonaż zamówionego przez nich opału, który jeszcze w zeszłym roku zajmował określoną ilość miejsca w przydomowych piwnicach czy komórkach, a zamówiona taka sama ilość w tym roku, zajmuje tego miejsca znacznie mniej. Słowem jedna tona, to nie znaczy zawsze 1000 kg. Słuchamy historii, w których skarżący się klienci są odsyłani z kwitkiem od sprzedawcy, który sugeruje, że po rozładunku pewnie część węgla została sprzedana przez kupującego albo insynuując niecne działania „po sąsiedzku”, podczas czarnej jak węgiel nocy.
Po poradę w tej sprawie kierujemy się w stronę Łukasza Horbacza, prezesa zarządu firmy SAM-BUD-ROL, właściciela składów opałów w Kłodzku, Dzierżoniowie, Krapkowicach i Gogolinie, który jest także prezesem Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla.
– Warto korzystać z zaufanych firm, a do super okazji cenowych należy podchodzić ze wzmożoną czujnością – mówi Łukasz Horbacz. – Każdy klient ma prawo być przy załadunku, żądać dokumentów legalizacji wagi, a w porządnych firmach elektroniczny wyświetlacz wagi jest widoczny dla klienta. Statystyczny błąd wag samochodowych przy jednej tonie to ok. 20 kg. Nie może być mowy o różnicach kilkuset kilogramów, czy nawet tony przy zakupie kilku ton węgla. Najpewniejszą rzeczą jest kupowanie węgla w workach po 25 kg. Można łatwo zważyć taki worek nawet wykorzystując wagę łazienkową. Kiedy mamy wątpliwości co do tego, czy otrzymaliśmy właściwy tonaż zamówionego opału, a różnice wydają nam się ewidentne, powinniśmy natychmiast złożyć reklamację. Jeśli dostawca nie zareaguje odpowiednio szybko – zgłosić naruszenie odpowiednim służbom, nie odkładając tego na potem, bo sprzedawca może nam wówczas łatwo zakwestionować składaną reklamację – dodaje.
Warto też wspomnieć, że od 5 listopada wchodzą w życie nowe przepisy, które będą nakładały na sprzedawców opału obowiązek wydawania odpowiednich certyfikatów mówiących o jakości sprzedawanego produktu opałowego. To na pewno uporządkuje sytuację na rynku opałowym i doprowadzi do zamknięcia interesu niejednego nieuczciwego sprzedawcy – przepisy te będą obwarowane ogromnymi karami finansowymi (nawet do kilkuset tysięcy złotych) oraz karami pozbawienia wolności. Tak jak na stacjach paliwowych, gdzie tankujemy nasze samochody, są przeprowadzane kontrole jakości paliwa, co powoduje, że bardzo rzadko mamy do czynienia z tzw. „chrzczonym” paliwem, tak od tej pory podobnym inspekcjom poddawane będą składy węgla. To dość mocno utrudni życie oszustom i kombinatorom, dlatego należy się cieszyć, że te przepisy, choć przysporzą również nieco papierkowej roboty sprzedawcom, pozwolą klientom pewniej inwestować niemałe fundusze w ciepło swoich domów przed i w trakcie sezonu grzewczego.
Wyeliminowanie nieuczciwych sprzedawców i katastroficznej jakości opału, zdecydowanie poprawi jakość powietrza, którym oddychamy, jednak, jak to zwykle bywa, nie ma nic za darmo – za czystsze powietrze prawdopodobnie zapłacimy w wyższych cenach węgla.
Str. 11 w numerze 353 tygodnika „Noworudzianin” dostępnym w archiwum.
Numer 353
2-8 listopada 2018 r.