Zmora druga – niemożność napełnienia skarbca

Wszyscy panujący w Europie, a szczególnie prowadzący aktywną politykę i nieunikający wojen, miewali kłopoty finansowe. Nawet Habsburgowie, wzbogaceni spadkiem hiszpańskim i złotem amerykańskim nie podejmowali śmielszych inicjatyw, o ile ich nie akceptował bankier Jakub Fukier. Wyjątkiem mogła być Moskwa, gdzie car mógł zabrać cały majątek poddanym i czekał na ich wdzięczność za darowanie życia– patrz przykłady z Opryczniny z czasów Iwana IV Groźnego. W Polsce obowiązywały przywileje nadane przez Jagiełłę zabraniające konfiskaty majątków szlacheckich bez wyroku sądowego, czyli napełnianie kasy państwowej metodą moskiewską nie wchodziło w rachubę. Na królu spoczywał obowiązek utrzymania administracji państwowej i obrona kraju w oparciu o dochody z królewszczyzn, a te są zastawione przez poprzedników i tuczą możnowładców. W państwach Europy Zachodniej problem dochodów państwa rozwiązano na drodze powszechnego stałego podatku. W Polsce też był stały podatek, 2 gr. z łanu i być może na czas pokoju byłby wystarczający, ale w wiekach XV-XVII państwo polsko-litewskie ciągle prowadziło wojny i to na wielu frontach. Królowie musieli prosić szlachtę o dodatkowe podatki, albo uciekać się do pożyczek pod zastaw użytkowy na królewszczyznach. Pożyczki pod zastaw domeny królewskiej znane były również w innych państwach, ale na przykład Walezjusze we Francji przy każdej zmianie na tronie zerowali zadłużenie poprzednika, a ponadto z wpływów podatkowych wykupowali zastawy. Nasi królowie mieli stałą zdolność kredytową ponieważ magnaci i bankierzy bardzo chętnie udzielali pożyczek pod zastaw użytkowy. Powód był bardzo prosty. Znali możliwości finansowe naszych władców, więc nie liczyli na spłatę, a przy pomyślnej koniunkturze mogli stać się właścicielami zastawionych królewszczyzn. Hojność Jagiellonów wynikała z konieczności finansowania kosztownych wojen jak i z obowiązku odwdzięczania się swoim stronnikom, wszak pamiętali komu zawdzięczali polski tron. Potomkowie Jagiełły na tronie czeskim(wnuk Jagiełły, Władysław w roku 1471 został królem Czech)prowadzili podobną politykę, wskutek czego zaczęło wysychać srebrodajne źródło w Kutnej Horze, stanowiące podstawę potęgi finansowej Czech, uszczuplone zastawami przekraczającymi dochody z kopalń. Obawiam się, że czytelnik może odebrać moje wywody jako oskarżenie Jagiellonów o działanie na szkodę własnych państw (popularny dzisiaj zarzut– działalność na szkodę własnej spółki), przeto śpieszę z wyjaśnieniem. Jeżeli król miał utrzymać dwór, administrację i zapewnić bezpieczeństwo granic, to musiał mieć na to odpowiednie fundusze. Do obrony granic zobowiązani byli rycerze, posiadający ziemie na prawie rycerskim, czyli pospolite ruszenie. Bitwa pod Chojnicami we wrześniu 1454 roku(początek wojny trzynastoletniej) pokazała, że już zardzewiały miecze spod Grunwaldu, a synowie i wnukowie pogromców Krzyżaków przemienili się w rozpolitykowanych hreczkosiejów. Powiedzielibyśmy dzisiaj, że stanowili, ot takie „grupy rekonstrukcyjne”, pięknie prezentujące się na popisach, ale już na polach bitewnych w konfrontacji z zawodowcami, to już raczej wypadali mizernie. Ot i mamy kwadraturę koła: król ma utrzymać dwór, administrację i zapewnić obronę granic z dochodów domeny królewskiej, a tych nie ma, ponieważ są zastawione albo rozdane. Pozostają podatki, a te zależą od łaskawości sejmu i sejmików szlacheckich. Zygmunt I rozpoczął wykupywanie zastawionych królewszczyzn, ale niewiele mógł osiągnąć bez zgody sejmu na podatki przeznaczone na ten cel. Szlachta, a szczególnie magnaci korzystający z zastawów, ze zrozumiałych powodów byli przeciwni akcji królewskiej, więc i efekty gospodarskich zabiegów króle nie były oszałamiające. Wiele zastawionych majątków stanowiących domenę królewską wykupiła królowa Bona, co znowu spotkało się z ostrymi protestami magnatów– wierzycieli. Wobec oporu magnaterii zabiegi pary królewskiej zmierzające do odbudowania domeny królewskiej nie przyniosły spodziewanych wyników. Do sukcesu zabiegów królewskich konieczną była współpraca tronu ze szlachtą, ale Zygmunt I zraził się do szlachty i przeszedł do historii jako „senatorski król „. Nadzieję na odzyskanie domeny królewskiej dawał jego następca Zygmunt August, ale dopiero pod koniec panowania, gdy przywdział strój staropolski i w oparciu o izbę poselską poparł ”ruch egzekucji praw i dóbr”. W moich opowieściach wychodzą raczej mroczne obrazy naszej przeszłości. Czas nieco rozjaśnić te obrazki i mam nadzieję, że opowieść o tym ruchu nieco ten obraz rozjaśni.

Stanisław Łukasik

Pozostałe felietony Stanisława Łukasika >TUTAJ<